Bezradna ZAKSA w końcówce sezonu. Paweł Zatorski: Jastrzębianie pokazali dużą klasę

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu (od lewej): Benjamin Toniutti, Paweł Zatorski i Jakub Kochanowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu (od lewej): Benjamin Toniutti, Paweł Zatorski i Jakub Kochanowski

Mało kto spodziewał się takiej końcówki sezonu. Grupa Azoty ZAKSA, która przyzwyczaiła do dominacji, nie miała za wiele do powiedzenia mierząc się w finale z Jastrzębskim Węglem. Jako faworyt dwukrotnie przegrała 1:3 i sezon kończy ze srebrem.

Jeszcze dwa tygodnie temu gdy Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po raz pierwszy mierzyła się w półfinale PlusLigi z PGE Skrą Bełchatów, scenariusz z brakiem siatkarzy Nikoli Grbicia na najwyższym stopniu podium krajowych mistrzostw wydawał się mało realny. Jednak im dalej w play-offy tym ZAKSA prezentowała się gorzej, a sam Grbić miał związane ręce w kontekście potencjalnych roszad w zespole przy gorszej dyspozycji szóstkowiczów.

Opolska ekipa, choć przez długi czas zdecydowanie dominowała w lidze, w finałowej rywalizacji z Jastrzębskim Węglem przegrała dwukrotnie 1:3. Niedzielna porażka zakończyła ich marzenia o potencjalnej potrójnej koronie: pucharze Polski, mistrzostwie oraz Lidze Mistrzów. Puchar kędzierzynianie zdobyli w marcu, a w Lidze Mistrzów nadal mają szansę na trofeum, na chwilę obecną jedynie mistrzostwo pozostawia gorycz.

- Przebieg całego sezonu wskazywał na to, że jesteśmy faworytem do wygrania złota w PlusLidze. Z doświadczenia wiem jakie to jest trudne do dokończenia. Bardzo często runda zasadnicza i play-offy to dwie różne rozgrywki. Wystarczy się na chwilę potknąć, co miało miejsce w finale, drobne problemy i przychodzi porażka po dobrym rozpoczęciu meczu - mówił Paweł Zatorski dla klubowej telewizji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA

Reprezentacyjny libero ma już na swoim koncie aż pięć tytułów mistrzowskich, a tegoroczne srebro będzie trzecim w karierze. Dla niego końcówka była wyjątkowo trudna, bo borykał się z kontuzją, a jego brak w zespole brutalnie obnażył ideę grania jedną mocną szóstką przez cały sezon. Gdy przyjmujący Aleksander Śliwka czy Kamil Semeniuk grali źle, pozostawali na boisku pogrążając się. Wspomniany duet, który niejednokrotnie wyciągał kędzierzynian z opresji, w finałowej rywalizacji stanowił jedynie tło dla dobrze grających Jastrzębian.

- Wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie i że trudno dokończyć dzieła. Głęboko wierzyłem w to, że tak samo jak nam trudno było awansować do finału Ligi Mistrzów i wykorzystać kilka piłek meczowych, które mieliśmy przeciwko Zenitowi, to tak samo trudno będzie Jastrzębskiemu Węglowi. Pokazali dużą klasę i do końca nie wstrzymali ręki. Sami sobie wywalczyli i wydarli to zwycięstwo - zakończył Zatorski.

Mimo wyjątkowo gorzkiej przegranej, bo po bardzo dobrym sezonie, dla ZAKSY to nie koniec występów. Siatkarze będą mieć zaledwie chwile na otrząśnięcie się po porażce z Jastrzębskim Węglem, bowiem już za dwa tygodnie zmierzą się w wielkim finale Ligi Mistrzów. 1 maja w Weronie po raz pierwszy w historii zagrają w finale siatkarskiego Champions League. Ich rywalem będzie Itas Trentino.

Czytaj także:
-> PlusLiga: Jastrzębski Węgiel mistrzem Polski. Wysyp gratulacji na Twitterze. "Muscle car pokonał Ferrari"
-> TAURON 1. Liga. Lublinianie uciekli spod topora. Zacięta walka o awans

Komentarze (1)
avatar
Ryszard Kamiński
19.04.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Głowa do góry! Najważniejszy mecz sezonu przed Wami. 1 maja to Wy będziecie górą, wierzę w Was! Za parę lat okaże się, że srebro to też ładny kolor. Życzę zdrowia! RK