Z Tokio - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
W Japonii nasi mistrzowie świata są już od półtora tygodnia, ale dopiero w środę przeprowadzili się do wioski olimpijskiej. Wcześniej trenowali w ośrodku w Takasaki.
- To było przygotowanie dla ciała i umysłu - podsumował ten obóz trener Vital Heynen, zwracając uwagę na wyjątkowe okoliczności tokijskich igrzysk. Dodał, że jego gracze wciąż adaptują się do strefy czasowej, że na początku pobytu nie był zadowolony z poziomu zajęć, ale z dnia na dzień ten poziom był lepszy.
Na koniec krótkiego zgrupowania drużyna pożegnała się z Norbertem Huberem i Tomaszem Fornalem, którzy do Japonii polecieli pomagać zespołowi w treningach, ale na samych igrzyskach nie wystąpią. W wiosce siatkarskie gwiazdy najpierw zameldowały się w niewielkich, dwuosobowych pokojach, a potem niektóre z nich wyruszyły na rekonesans.
ZOBACZ WIDEO: Restrykcje w Tokio wpłyną na formę zawodników? "Jedziemy tam wykonać dobrą robotę"
"Let's get the party started" - napisał na Instagramie Wilfredo Leon obok zdjęcia z Kamilem Semeniukiem i Aleksandrem Śliwką na tle pięciu olimpijskich kółek. "Nawet sobie nie wyobrażacie jak jesteśmy szczęśliwi, że możemy tu być!" - dopisał urodzony na Kubie bombardier, który, w co trudno uwierzyć, debiut na igrzyskach wciąż ma przed sobą. Tak samo jak Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Jakub Kochanowski i Łukasz Kaczmarek.
Pierwszego dnia po przeprowadzce polska kadra miała również zebranie, na którym postanowiono, że siatkarze i członkowie sztabu szkoleniowego nie będą udzielać się w mediach do pierwszego spotkania, a w czasie turnieju będą dostępni tylko po meczach, w tak zwanej strefie mieszanej. Gdy już z Tokio napisaliśmy do trenera Heynena wiadomość z prośbą o krótką rozmowę, zazwyczaj otwarty na dziennikarzy selekcjoner odmówił i poprosił o zrozumienie.
Taka decyzja zespołu pokazuje, jak zdeterminowani są nasi siatkarze, by zrealizować marzenie o olimpijskim medalu. Chcą zachować jak najwięcej energii na treningi i mecze oraz ograniczyć do minimum wszystkie aktywności, które będą im utrudniać skupienie się na zadaniu. W tak wyczerpującym przede wszystkim pod względem mentalnym turnieju drobne detale będą mieć wielkie znaczenie, więc w nadziei, że cisza zakończy się głośnym sukcesem, akceptujemy wybór drużyny bez kręcenia nosem.
Decyzja Polaków może też świadczyć o tym, że coraz silniej zaczynają odczuwać presję wyniku. Nie da się ukryć, że obok Brazylijczyków są głównymi kandydatami do złota, a ewentualny brak medalu zostanie odebrany jako wielkie rozczarowanie. Z kolei wywalczenie miejsca na podium najprawdopodobniej będzie zwieńczeniem długich reprezentacyjnych karier Michała Kubiaka, Bartosza Kurka czy Piotra Nowakowskiego.
- Czekam na ten sukces całe swoje życie - mówił nam kilka dni przed startem igrzysk Kubiak. - Chcę samemu sobie udowodnić, że jestem dość dobry, żeby zostać mistrzem olimpijskim - dodał.
Na początku drogi po ten tytuł Kubiaka i jego kolegów czeka starcie z Iranem, w sobotę o godzinie 12:40 polskiego czasu. Co ciekawe, obie drużyny do meczu ani razu nie będą trenować w pięknej, nowoczesnej Ariake Arenie, w której zostanie rozegrany cały turniej siatkarzy. To może sprawić, że przynajmniej na początku, dopóki zawodnicy nie zapoznają się z obiektem, spotkanie nie będzie ładne.
Nieznajomość hali nie powinna jednak stanąć Biało-Czerwonym na drodze do zwycięstwa. Jeśli zagrają na swoim normalnym poziomie, powinni zwyciężyć. Iran to solidny zespół, pełen uznanych siatkarzy, jak Saeid Marouf, Amir Ghafour czy znani z występów w polskiej lidze Milad Ebadipour i Seyed Mousavi, jednak w ostatnich latach mistrzowie świata regularnie wygrywali z najlepszą drużyną Azji. Selekcjoner Iranu, doskonale znany w siatkarskim świecie Władimir Alekno, w czasie Ligi Narodów w Rimini sprawiał wrażenie, jakby miał spory z komunikacją z zespołem. Z kolei na początku lipca odrzucony przez Aleknę przyjmujący Farhad Ghaemi powiedział, że Alekno jest tylko marionetką i nie zna się na irańskiej siatkówce i przyjechał do Iranu tylko żeby zarobić.
Gdy po raz ostatni Polacy i Irańczycy grali ze sobą na igrzyskach, pięć lat temu w Rio de Janeiro, mecz był dreszczowcem, który zakończył się dramatycznym tie-breakiem (18:16 dla Polski) i awanturą po ostatnim gwizdku. Teraz trudno się spodziewać podobnego scenariusza. Irańczycy sprawiają wrażenie słabszego zespołu, niż w Brazylii, z kolei nasza ekipa wydaje się mocniejsza. Dość mocna, by wywalczyć w Tokio pierwszy od 45 lat olimpijski medal.
Czytaj także:
Tokio 2020. Siatkarze poczekają na Mazurka Dąbrowskiego
Tokio 2020. Iga Świątek zagra już w pierwszym dniu. O której godzinie mecz Polki?
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)