Ostatni czas na niespełna tydzień przed rozpoczęciem pierwszego sezonu w PlusLidze dla LUK Lublin nie jest najszczęśliwszy. Przytrafiły się kontuzje i choćby konieczność poszukania nowego rozgrywającego.
Do tego doszły porażki w kilku ostatnich sparingach, m.in. podczas turnieju w Kobylance (więcej pisaliśmy o nim tutaj). Właśnie w trakcie wspomnianego turnieju rozmawialiśmy z trenerem beniaminka Dariuszem Daszkiewiczem.
Filip Korfanty, WP Sportowe Fakty: Niepokoją pana ostatnie porażki w sparingach?
Dariusz Daszkiewicz, trener LUK Lublin: Trudno powiedzieć, na pewno spokojny nie jestem, bo mamy niestety dużo problemów. Nie mamy do gry od około dwóch tygodni naszego podstawowego przyjmującego Wojtka Włodarczyka. W jednym ze sparingów naciągnął mięsień pośladkowy. Na szczęście dobra wiadomość jest taka, że prawdopodobnie od poniedziałku będzie mógł wrócić do treningu.
A to nie koniec problemów z kontuzjami.
Zgadza się, dzień przed przyjazdem do Kobylanki w sparingu z Zawierciem bardzo nieprzyjemnej kontuzji doznał nasz rozgrywający Szymon Bereza. Wyglądało to, jak by wyrwało mu palec wskazujący ze stawu. Jest już po zabiegu, ale wróci do nas, myślę, że najwcześniej za trzy miesiące.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia znokautowany. Polała się krew!
Będziecie za niego szukać kogoś na zastępstwo?
Na pewno tak. I do treningu i do wejścia w meczu jest nam niezbędny drugi rozgrywający. Na czas kontuzji Szymona będziemy chcieli kogoś znaleźć.
Jak pan oceni aktualną grę zespołu?
Staramy się o przygotowanie możliwie najlepszej dyspozycji, ale na razie jesteśmy od niej daleko i gramy bardzo nierówno. Choćby w Kielcach z Zawierciem zagraliśmy według mnie ciekawe zawody. W Kobylance jednak nie wyglądało to już tak dobrze. Przed nami dużo pracy, mamy wiele do poprawy.
Wspomniany Wojciech Włodarczyk ma być waszą główną siłą ofensywną wśród przyjmujących?
Bardzo liczymy na jego grę w ofensywie, ale to jest zawodnik kompletny i liczę, że oprócz kończenia piłek, będzie się bardzo dobrze spisywał też w aspekcie przyjęcia.
Po niezbyt dobrym sezonie w PGE Skrze Bełchatów Bartosz Filipiak aktualnie nie sprawia wrażenia, aby był w pełni formy, na jakim on jest etapie?
Jest już w pełni zdrowy i gotowy do grania, ale tak jak i cały zespół potrzebuje on ustabilizowania formy. Na turnieju, który graliśmy w Lublinie, praktycznie sam przesądził o wygranej w jednym z setów z Suwałkami - poszedł na zagrywkę przy stanie chyba 14:19 i zszedł przy 23:19. Wiadomo, że jakieś wahania będą, ale trzeba ustabilizować grę minimum na poziomie, którego wymaga PlusLiga.
Zakładając, że przebrniecie już przez problemy zdrowotne - jakie będą mocniejsze atuty pańskiej drużyny?
Mam nadzieję, że tym atutem będzie zespołowość i stanowić będziemy jedność na boisku. Wiadomo, że nie mamy gwiazd, które w pojedynkę rozstrzygają mecze. Aby wygrać jakikolwiek mecz w PlusLidze, każdy będzie musiał zagrać na swoim wysokim poziomie. To musi być naszą siłą.
Jaki cel sportowy ma LUK Lublin na ten sezon?
Naszym nadrzędnym celem jest spokojne utrzymanie. Zespoły zaraz po awansie mają bardzo trudny ten pierwszy sezon. Będziemy starać się grać dobrą siatkówkę i walczyć w każdym meczu.
Problemem beniaminków często okazuje się okres transferowy. Klub o tym, że zagra w wyższej lidze dowiaduje się dużo później niż obecne już w niej zespoły. W waszym przypadku było to dokuczliwe?
Bardzo dokuczliwe. Do pewnego momentu praktycznie nikt z nami nie chciał rozmawiać, bo długo nie było wiadomo, w której lidze będziemy grać. Do tego budżety na pierwszą ligę i na PlusLigę są bardzo różne i rozmawia się z innymi graczami. Jednak wierzę głęboko, że zespół, który nam się udało zbudować stworzy jedność i pokażemy, że potrafimy grać w siatkówkę i będziemy walczyć o każdą piłkę.
Dustin Watten obstaje przy tym, że nie da się zaszczepić przeciwko koronawirusowi, z perspektywy funkcjonowania zespołu może to być jakiś problem?
Do końca jeszcze nie wiem jak to może wyglądać. Na pewno każdy z niezaszczepionych zawodników i członków sztabu musi przed każdym meczem przechodzić testy. Z pewnością jest to uciążliwe, ale problem trzeba jakoś rozwiązać. W większości zespołów są pojedyncze przypadki osób niezaszczepionych.
LUK Lublin to dynamicznie rozwijający się klub, powstały względnie niedawno, bo w 2013 roku - jest pan w nim już drugi sezon, jak się tutaj pracuje?
Pracuje się dobrze, mam zespół, który chce pracować. Chociaż jako młody klub mamy z różnych względów trochę komplikacji natury organizacyjnej. W Lublinie jest bogactwo różnych sportów i jedną halę przeznaczoną do gry musimy dzielić z zespołami koszykarzy i piłkarek ręcznych, co powoduje problemy logistyczne. Do tego dochodzą też różne imprezy organizowane w tym obiekcie. To bywa bolączką, ale pewnie niedociągnięcia zawsze się przytrafiają. Najważniejsze, aby starać się te sprawy na bieżąco załatwiać i każdego dnia, choćby małymi, może niewidocznymi krokami iść do przodu.
W kontekście dostępności hali problemem jest brak możliwości regularnego trenowania w niej?
Tak, nie mamy drugiej hali o podobnych parametrach i gabarytach, a drugi obiekt, w którym graliśmy w pierwszej lidze, też nie zawsze jest do naszej dyspozycji, bo tam z kolei grają koszykarki w Ekstraklasie i koszykarze pierwszoligowi.
Czytaj również:
Nieudane ostatnie sparingi Cerradu Enei Czarnych przed ligą. "Nie mogę być zadowolony"
Tajemnica oficjalnie do końca. Kolejny mistrz olimpijski w JW!