Po odejściu Jacka Nawrockiego z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski kobiet wciąż nie jest wiadomo, kto przejmie jego obowiązki. Do PZPS zgłaszają się trenerzy, którzy chcą objąć to stanowisko. Zdecydowana większość to szkoleniowcy zagraniczni, ale jest jeden polski kandydat.
Mowa o Grzegorzu Wagnerze, synu legendarnego Huberta Jerzego Wagnera. Obecnie jest on dyrektorem Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku, która prowadzi szkolenie siatkarek.
Wagner nie ukrywa, że w przypadku objęcia funkcji selekcjonera, będzie chciał łączyć nowe obowiązki z pracą w SMS. - To jest możliwe, a nawet wskazane. Skoro trener kadry może jednocześnie pracować w klubie, to czemu ja nie mógłbym nadal działać w Szczyrku? - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!
Jak wyjaśnił, chciałby stworzyć cały system oparty na SMS i pracy z młodymi siatkarkami. Powołałby do życia kadrę B z prawdziwego zdarzenia, a także "Klub Polska", skupiający młode zawodniczki i występujące w Tauron Lidze.
Odniósł się również do kontrkandydatów w konkursie na selekcjonera. - Wielu z nich pracowało w Polsce i proszę mi wierzyć, to co pokazali to nie było nic nadzwyczajnego. My w Polsce pracujemy podobnie. Problemem jest to, że zapanowała u nas moda na zagranicznych trenerów, a Polacy nie są w swoim kraju cenieni i trudniej im się przebić - dodał.
Wagner uważa, że zagraniczni trenerzy pracujący w Polsce nie dbają o rozwój siatkówki w naszym kraju i nie zależy im na trenowaniu młodzieży, tworzeniu systemów, pozwalających rosnąć polskiej siatkówce. Jego zdaniem obie reprezentacje powinni prowadzić polscy trenerzy.
Czytaj także:
Jak zażyć rywalki z odpowiedniej Mańki? "Jeszcze poszukuję tego luzu"
Wie o Bayernie wszystko. Mówi nam, co będzie z Lewandowskim
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)