Lublinianie po trzech porażkach z rzędu w końcu chcieli odnieść swoje historyczne zwycięstwo w PlusLidze, ale w piątkowy wieczór czekało ich dość trudne zadanie, czyli starcie z GKS-em.
Gospodarze od początku konfrontacji postawili na mocną zagrywkę i po punktowym serwisie w wykonaniu Bartosza Filipiaka wyszli na prowadzenie 8:4. Taki obrót spraw podrażnił przyjezdnych, którzy za sprawą Jakuba Szymańskiego w połowie inauguracyjnego seta odrobili wszystkie straty. Po doprowadzeniu do remisu gra katowiczan zupełnie się załamała, zaś podopieczni Dariusza Daszkiewicza skrzętnie wykorzystywali błędy rywali. Nieźle poczynał sobie Milan Katić, a jego drużyna triumfowała w pierwszej partii zdecydowanie do 19.
Po zmianie stron na boisku przez długi czas trwała wymiana ciosów i nikomu nie udawało się wypracować bezpiecznej przewagi. W szeregach gości wyróżniał się środkowy Marcin Kania, natomiast w LUK-u Lublin ciężar gry na swoje barki starał się brać przyjmujący Wojciech Włodarczyk. Ostatecznie doszło do walki na przewagi, w której więcej zimnej krwi zachowali miejscowi siatkarze (26:24).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
W trzeciej odsłonie Wojciech Sobala oraz spółka chcieli dokończyć dzieła zniszczenia i starali się narzucić swoje warunki rywalizacji. Umiejętnie rozgrywał Gniecki, a jego klubowi koledzy kończyli kolejne ataki (18:16). Lublinianie już nie dali się dogonić i mogli się cieszyć z historycznego zwycięstwa w PlusLidze.
PlusLiga, 4. kolejka:
LUK Lublin - GKS Katowice 3:0 (25:19, 26:24, 25:22)
LUK Lublin: Filipiak, Katić, Nowakowski, Gniecki, Sobala, Włodarczyk, Watten (libero) oraz Gregorowicz (libero), Wachnik.
GKS Katowice: Jarosz, Szymański, Kania, Ma'a, Hain, Quiroga, Mariański (libero) oraz Kogut, Nowosielski, Domagała.
MVP: Bartosz Filipiak (LUK Lublin).
Czytaj też:
-> Heynena by nie zatrudnił. Prezes klubu PlusLigi zdradza, czy to czas Winiarskiego w kadrze
-> Cerrad Enea Czarni zareagowali na kontuzje środkowych. Nowy zawodnik w składzie