Czwarta kolejka PlusLigi obfituje w hity. Aktualni mistrzowie Polski, zawodnicy Jastrzębskiego Węgla, napędzeni środowym zwycięstwem w superpucharze, podejmowali PGE Skrę Bełchatów. Goście w tym sezonie jeszcze nie zaznali smaku porażki, z kolei jastrzębianie przed tygodniem ulegli na wyjeździe Projektowi Warszawa.
Gracze Skry lepiej weszli w mecz, głównie za sprawą dobrej zagrywki oraz znakomitych ataków Dicka Kooya przez długi czas cieszyli się z drobnej zaliczki. Jego koledzy z zespołu mieli jednak trudności w ofensywie, skuteczną zagrywką popisał się Jurij Gladyr, co pozwoliło gospodarzom wyrównać. Fragment nie był najładniejszy dla oka, obie drużyny popełniały sporo błędów, zwłaszcza w polu serwisowym. Końcówkę zdominowali jednak gospodarze i wcale nie dlatego, że grali rewelacyjnie. Po prostu rzadziej się mylili, a gracze PGE Skry nie za bardzo wiedzieli, co zrobić z piłką, więc wyrzucali ją w aut. Partię zakończył as Gladyra (25:18).
Jedynymi pozytywnymi postaciami w ekipie gości w pierwszej partii byli Mateusz Bieniek oraz Kooy i to oni w kolejnej dali swojej ekipie zaliczkę (2:0). W drużynie gości do gry zaczęli się włączać także inni zawodnicy i wydawało się, że wracają do dyspozycji. Jednak bez dwóch skrzydłowych się nie zwycięży, Atanasijević i Ebadipour nie kończyli niemal nic. Jastrzębianie zaczęli wygrywać długie akcje, dołożyli blok i to oni odskoczyli na kilka punktów. Błąd przyjęcia u bełchatowian popełnił Kacper Piechocki, a kontrę JW skończył Stephen Boyer (18:14). Wyborne zagrywki Gladyra pozwoliły gościom bezpiecznie utrzymać przewagę do samego końca.
Trzeciego seta bełchatowianie rozpoczęli znakomicie. Dobrze bronili, a w ofensywie odblokowali się Atanasijević i Ebadipour (6:3). Irańczyk i Serb dołożyli jeszcze po asie, co pozwoliło gospodarzom odskoczyć aż na pięć punktów. PGE Skra była nie do poznania, jakby ktoś podmienił zawodników w przerwie między setami. Z kolei gospodarze nie byli w stanie skończyć ataku (14:7).
Jastrzębianie jednak nie zamierzali się poddawać. Znakomicie zagrywał Gladyr, a przyjezdni popełniali błędy. Skuteczny atak wyprowadził nie najlepiej dotychczas prezentujący się Tomasz Fornal (14:16). Bełchatowianom pomogło jednak wejście Roberta Tahta oraz Damiana Schulza. Dobrą oznaką dla PGE Skry były coraz częstsze bloki. Bezradni gospodarze nie byli w stanie zagrozić rywalom w końcówce i przegrali 17:25.
Slobodan Kovac zdecydował się pozostawić na boisku dobrze prezentujących się zmienników, Tahta i Kooya. To jednak gospodarze lepiej weszli w trzeciego seta za sprawą kąśliwych zagrywek Gadyra (8:4). Przyjezdni popełniali masę błędów w przyjęciu, co dało gospodarzom siedmiopunktową zaliczkę. Wprawdzie goście jeszcze minimalnie się zbliżyli, ale nie byli w stanie zagrozić przeciwnikom na dystansie z powodu błędów. Końcówkę zdominowali mistrzowie Polski, a zwycięstwo przypieczętował blokiem Trevor Clevenot (25:18).
Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:18, 25:20, 17:25, 25:18)
Jastrzębski: Toniutti, Boyer, Wiśniewski, Gladyr, Clevenot, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Hadrava, Tervaportti, Macyra, Czerny
PGE Skra: Kłos, Kooy, Ebadipour, Atanasijević, Łomacz, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Schulz, Mitić, Taht
MVP: Benjamin Toniutti (Jastrzębski Węgiel)
Czytaj więcej:
Bitwa w Kędzierzynie-Koźlu dla Grupy Azoty. Pierwsza porażka Projektu Warszawa
Co u Kurka i Kubiaka? W Japonii drużyny Polaków poszły w górę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za gol w Polsce! Można oglądać godzinami