O tym, że 27-letni wychowanek Norwida Częstochowa potrafi bombardować rywali zagrywką, wiedzieliśmy już od dawna. Jednak w ostatnich ligowych spotkaniach Skry Bieniek przeszedł samego siebie. Sześć asów serwisowych w meczu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (2:3), sześć asów przeciwko Projektowi Warszawa (3:0). Tylu punktów samym tylko serwisem w dwóch spotkaniach z rzędu nie zdobył nikt przed nim.
- Nawet o tym nie wiedziałem - przyznaje mistrz świata z 2018 roku. - Fajnie jest ustanawiać takie rekordy, ale najbardziej się cieszę, że w niedzielę wygraliśmy w Warszawie z trudnym przeciwnikiem na jego terenie, i to za trzy punkty. Mam nadzieję, że będzie więcej takich zwycięstw Skry.
O swojej rewelacyjnej formie w polu serwisowym Bieniek mówi z dużą skromnością: - Od zawsze miałem zagrywkę na dobrym poziomie. Ostatnio niczego w niej nie zmieniałem. Wydaje mi się, że efekty daje praca, którą wykonujemy na treningach, bo akurat serwisowi poświęcamy dużo uwagi. Z tym elementem już tak jest, że w jednym okresie "siedzi", a w innym nie. Dla mnie jest teraz ten lepszy czas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!
Siła rażenia zagrywek Bieńka może wydawać się zaskakująca, gdy przyjrzeć się sposobowi, w jaki je wykonuje. Inni specjaliści od serwisowych bomb wysoko podrzucają piłkę do góry jedną ręką i wykonują bardzo dynamiczny nabieg. A podrzut "Bienia" jest niepozorny. Niski, z dwóch rąk. Telewizyjni komentatorzy czasem używają określenia, że zawodnik drużyny z Bełchatowa "skrada się" do piłki. Tyle że w tym skradaniu ukryta jest potężna siła.
- Nigdy nawet nie próbowałem zagrywać z wyższego podrzutu jedną ręką. Podejrzewam, że gdybym spróbował, trudno byłoby mi dobrze trafić w piłkę - przyznaje reprezentant Polski. Dodaje, że w ostatnich latach zauważył wzrost prędkości swoich serwisów. - Wcześniej rzadko zdarzało mi się "dobić" do stu kilometrów na godzinę. Teraz regularnie przekraczam tę granicę. Wygląda na to, że doświadczenie i praca na siłowni robią swoje - ocenia.
W rankingu najlepiej zagrywających siatkarzy PlusLigi Bieniek jest zdecydowanym liderem. Po sześciu kolejkach ma w dorobku 19 asów, o sześć więcej od drugiego w tej klasyfikacji Mitchella Stahla ze Stali Nysa.
Jednak w ostatnią niedzielę to nie on był siatkarzem reprezentacji Polski z największą liczbą asów serwisowym na koncie. W spotkaniu włoskiej Serie A pomiędzy Sir Safety Conad Perugia a Itasem Trentino Wilfredo (3:0) Leon zapunktował z pola zagrywki siedmiokrotnie.
- Ten to zawsze musi się popisywać! - żartuje "Bieniu". Po chwili dodaje już na poważnie: - Wifi od lat słynie z potężnej zagrywki. Pod względem prędkości chyba nie ma gracza, który może się z nim równać. Widać, że z Trentino serwis mu siedział. Trzymam za niego kciuki, żeby w tym sezonie zdobył mistrzostwo Włoch i żebyśmy w maju, kiedy przyjedziemy na zgrupowanie kadry, obaj byli w pełnym zdrowiu.
Na razie środkowy Skry i polskiej drużyny narodowej cieszy się wysokim poziomem rozgrywek PlusLigi i powrotem kibiców na trybuny. - Dzięki obecności fanów mecze są zupełnie inne, jeśli chodzi o poziom emocji. Moim zdaniem stoją też na wyższym poziomem sportowym, bo inaczej się gra, gdy w hali jest dużo ludzi, gdy czuć ich doping i wsparcie - podkreśla Bieniek.
Czytaj także:
Kadrowicz nie ma wątpliwości ws. nowego selekcjonera. "Niesamowity szkoleniowiec"
Kto selekcjonerem polskich siatkarzy? Wybitny trener się waha