Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla znakomicie rozpoczęli ten sezon PlusLigi. W niedzielę podejmowali Trefla Gdańsk. Zdeklasowali rywali w pierwszym secie, ale w drugim oraz trzecim przyjezdni podnieśli się i pozostawali do końca w grze o wygraną. Gospodarze jednak zachowali więcej zimnej krwi, a w wygranej pomogła im znakomita zagrywka oraz świetnie działający system blok-obrona.
- Nie ma na co narzekać, bo wynik wskazuje, że wygraliśmy dość łatwo. Jednak po pierwszym secie ze strony przeciwnika już była walka. Trzeba oddać chłopakom z Gdańska, że walczyli, mimo że jak wszyscy mówią, mają jakiś dołek. Widać, że zostawiają serce na boisku i za to wielkie brawa. My dokładamy do naszej skarbonki trzy kolejne punkty i bardzo się z tego cieszymy - przyznał środkowy JW Jurij Gladyr.
- Nasz system blok-obrona od początku sezonu nie wygląda najgorzej. Prezentujemy się w tym elemencie bardzo dobrze. Wszystko zaczyna się od zagrywki. To są puzzle jednej układanki. Jeśli dobrze się popracuje zagrywką, to łatwiej ustawić blok, a chłopaki w obronie robią świetną robotę. Trzeba codziennie podnosić swój poziom, żeby te drobnostki doprowadzić do doskonałości. My jesteśmy na dobrej drodze do tego - dodał siatkarz.
Długi sezon kadrowy nie był problemem
Aż 4 z 7 zawodników podstawowego składu drużyny ze Śląska ma za sobą długi sezon reprezentacyjny. Tomasz Fornal, Stephen Boyer, Benjamin Toniutti oraz Trevor Clevenot nie mieli czasu na odpoczynek. W takich sytuacjach często drużyna na początku sezonu wpada w dołek, bowiem kadrowicze notują znaczący spadek formy. Taka sytuacja nie miała jednak miejsca w ekipie z Jastrzębia-Zdroju. Wprawdzie przegrali jeden mecz z Projektem Warszawa, ale nie można powiedzieć, że w tym spotkaniu zaprezentowali się źle.
- Ci zawodnicy oprócz tego, że grali na igrzyskach, to przez całe lato zasuwali w reprezentacji. To nie tak łatwo zrobić. W jakimś momencie sezonu któryś z nich może mieć dołek i to jest normalne. Mamy jednak na tyle szeroki skład, że każdy może wejść i podtrzymać ten poziom na boisku. W tym jest nasza siła. Poza tym mecz z warszawianami to było wspaniałe widowisko i cieszę się, że braliśmy w nim udział. Zostaliśmy pokonani, ale nikt nie był zawiedziony. Ten mecz mógł podobać się wszystkim - ocenił Jurij Gladyr.
Dobrze w zespół wkomponowali się nowi zawodnicy. Co ważne, w tej grupie jest także rozgrywający Benjamin Toniutti, który ostatnie sześć sezonów spędził w Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle.
- Jesteśmy pewni siebie, w zespole panuje bardzo dobra atmosfera. Już widać, że dotarliśmy się i coraz lepiej wyglądamy. Także Ben Toniutti czuje się coraz lepiej ze wszystkimi atakującymi. Nawet gdy przegrywamy dwoma, trzema punktami, to jest w nas pewność, że damy radę to odrobić. Tylko możemy się z tego cieszyć, ale nie możemy zapomnieć, że musimy się rozwijać, bo na pewno w swoim plecaczku mamy jeszcze rezerwy - stwierdził zawodnik.
Czas na hit
Już w środę o 17:30 wielki hit PlusLigi. Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla na wyjeździe zagrają z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. To kędzierzynianie są jedynym niepokonanym zespołem w lidze, jednak w bezpośredniej konfrontacji w Superpucharze ponieśli porażkę 0:3 i nie byli w stanie poważnie zagrozić podopiecznym Andrei Gardiniego.
Teraz, jak zapowiadają sami jastrzębianie, może być zupełnie inaczej. Jurij Gladyr komplementuje nowego zawodnika w szeregach rywali.
- Nie rozpamiętujemy tego. Superpuchar superpucharem, a mecz ligowy, meczem ligowym. To nowy zespół, a szczególnie rozgrywający. Zawsze wiadomo, że trzeba dać młodemu zawodnikowi czas. Zeszła na niego lawina presji, że ma zastąpić Toniuttiego na rozegraniu. Znam Marcina Janusza osobiście, to bardzo poukładany chłopak i da sobie radę. To widać z każdym spotkaniem, że zawodnicy czują się z nim coraz lepiej. Idą jak burza w lidze, są na pierwszym miejscu. Jedziemy tam po zdobycz punktową, oby jak największą - zakończył Jurij Gladyr.
Czytaj więcej:
Kadrowicz nie ma wątpliwości ws. nowego selekcjonera. "Niesamowity szkoleniowiec"
Mecz, który wymknął się prawom logiki. Pościgi i wybuchy w Kaliszu
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!