Schudł cztery kilogramy i przed meczem odbył jeden trening. "Bałem się wprowadzić go na boisko"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Andrea Anastasi
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Andrea Anastasi

Wahania nastrojów i formy w ekipie Projektu Warszawa pozwoliły na zdobycie dwóch punktów w meczu z olsztynianami. W pełnym wymiarze czasu zagrał po raz pierwszy od kilku tygodni Dusan Petković. - Jesteśmy w trudnym momencie - mówi Andrea Anastasi.

Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Siatkarzom Projektu Warszawa podczas meczu z Indykpolem AZS Olsztyn chyba też udzieliła się atmosfera świąt, bo pomimo wygrania dwóch setów do 14, jeden punkt powędrował na konto rywali. Skąd taka sinusoida nastrojów?

Andrea Anastasi, trener Projektu Warszawa: Jako drużyna jesteśmy w bardzo trudnym momencie sezonu. W meczu z GKS-em Katowice scenariusz był podobny. Nie jesteśmy w stanie zachować tego samego pozytywnego nastawienia przez cały mecz, zawodnicy sprawiają wrażenie zmęczonych mentalnie. Według mnie ten problem ciągnie się za nami przez cały grudzień, staramy się z tym walczyć. Tym bardziej cieszę się, że zakończyliśmy to wygraną, bo spotkanie z olsztynianami długo nam się nie układało.

Do końca roku pozostał wam do rozegrania mecz Pucharu Polski w Tomaszowie Mazowieckim. Później przyjdzie czas na zasłużony odpoczynek. 

Mam nadzieję, że ta przerwa pomoże, ale prawda jest taka, że do 19 lutego gramy tak naprawdę co trzy dni. Chcemy zbudować tutaj popularność taką, jaką cieszy się piłka nożna w Warszawie, ale nie mamy aż tylu siatkarzy grających na tym samym poziomie. Najważniejsze, aby wykorzystać potencjał w największym możliwym stopniu i odzyskać tyle energii, ile tylko się da.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające sceny. Nagranie polubiło już ponad milion osób!

Bilans ligowy 10-3 z pewnością przed startem sezonu wziąłby pan w ciemno. Cieniem na tym wyniku kładą się dwie porażki w Lidze Mistrzów. Bardziej żałuje pan niewykorzystanej szansy w meczu z Dynamem Moskwa czy może domowej porażki z drużyną ze stolicy Turcji?

Nie żałuję tego meczu w Moskwie. Podjęliśmy rękawicę, prezentując się bardzo dobrze w dwóch pierwszych setach. Trzeba oddać rywalom, że później to gospodarze byli zespołem o klasę lepszym. Są takie mecze, w których musisz pogodzić się z tym, że przeciwnik jest po prostu silniejszy. Natomiast nie mogę przeboleć porażki z zespołem Ziraatu Bankasi Ankara. To drużyna, której po prostu musimy się przeciwstawić i mecz na Torwarze nam nie wyszedł.

Pozostaje jeszcze pytanie o dyspozycję Dusana Petkovića, który mecz z Akademikami rozpoczął w podstawowej szóstce. Wcześniej dość ostrożnie dysponował pan siłami Serba, w jakiej formie jest obecnie wasz atakujący?

Dusan absolutnie nie jest w swojej optymalnej formie. Prawdę mówiąc cieszę się, że jest w stanie wytrzymać na boisku całe spotkanie i grać przyzwoicie. Stracił cztery kilogramy na skutek wymiotów i biegunki, źle zniósł chorobę. Moim zdaniem w Zawierciu rozegrał dobre spotkanie, ale w końcówce zaczął odczuwać ból pleców. To spowodowało, że musiał mieć kolejną przerwę od treningów.

To znaczy, że wprowadzenie go na boisko w trzecim secie meczu z drużyną Ziraatu Bankasi Ankara było obarczone pewnym ryzykiem?

Musiałem podjąć tę decyzję, czy będę chciał skorzystać z jego pomocy jeszcze przed Świętami. Fizycznie Dusan wygląda dobrze, ale mimo to bałem się wprowadzać go na boisku w ostatnim meczu Ligi Mistrzów, bo odbył zaledwie jeden trening, dzień przed spotkaniem z zespołem z Ankary. Podjąłem ryzyko, ale chciałem opóźnić jego wejście jak najdłużej. Pięć dni odpoczynku może być dla niego naprawdę zbawienne.

Wydaje się, że w drużynie Projektu Warszawa jest jeszcze jeden duży znak zapytania. Kanadyjczyk Jay Blankenau coraz śmielej sobie poczyna i Angel Trinidad może już chyba czuć jego oddech na plecach...

Muszę to podkreślić - codziennie pracujemy z tymi chłopakami i mamy szeroki obraz tego, co dzieje się na treningach. Jay potrzebuje nabrania pewności siebie, w spotkaniu z olsztynianami rzadko decydował się na granie piłki do pierwszego tempa. Wnosi za to dużo do drużyny pod kątem nastawienia i zgrania. Tak jak powiedziałem, styczeń i luty będą zwariowanymi miesiącami i dlatego tacy siatkarze jak on będą nam potrzebni.

Czy przez najbliższe kilka dni uda się panu zupełnie zapomnieć o wszystkich problemach i utrapieniach codziennej ligowej szarości?

Muszę być szczery, ostatnio dzieje się tak dużo, że nie potrafię nawet zwizualizować sobie tych Świąt. Oczywiście wrócę do Włoch, ale najpierw czeka mnie test, bo bez negatywnego wyniku nie zostanę wpuszczony do kraju. Z pewnością za kilka godzin "wyłączę" się z tego trybu pracy, ale na razie jeszcze trzymają się mnie meczowe emocje.

Zobacz również:
Sensacja w Pucharze Polski! I-ligowiec górą w starciu z PlusLigowym rywalem
Świetny mecz Developresu. Przerwał wielką passę rywalek

Źródło artykułu: