Pokonał macierzysty klub i jeszcze wierzy w udział w play-offach

Zwycięstwo nad Cerradem Eneą Czarymi miało dla przyjmującego LUK Lublin szczególne znaczenie. - Ciągle jest szansa na udział w fazie play-off. Wszystko jeszcze jest możliwe - twierdzi Jakub Wachnik po wygranej 3:1 w Radomiu.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Jakub Wachnik Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: Jakub Wachnik
W niedzielnym meczu 23. kolejki PlusLigi LUK Lublin pokonał na wyjeździe Cerrad Eneę Czarnych 3:1, a jednym z wyróżniających się zawodników tego spotkania był Jakub Wachnik, wychowanek radomskiego klubu. - Cieszę się bardzo ze zwycięstwa, pierwszy raz miałem okazję grać w tej hali. Cieszę się, że w końcu ona powstała, bardzo przyjemnie tutaj się gra, wygląda to bardzo profesjonalnie - nie ukrywał autor piętnastu punktów.

Po zwycięstwie w hali Radomskiego Centrum Sportu beniaminek awansował na dziesiąte miejsce i "odskoczył" Czarnym na cztery "oczka". Zgromadził ich do tej pory 24. - Zdobyliśmy komplet punktów. Nie ukrywam, że to był dla nas ważny mecz. Byliśmy bardzo blisko w tabeli, wciąż walczymy o udział w play-offach, ciągle jest na to szansa. Wierzę w to, że się uda. Przed nami trzy kolejki i jeszcze wszystko jest możliwe - stwierdził Wachnik.

Do ósmej lokaty, na której znajduje się GKS Katowice, LUK traci siedem punktów. Trzeba jednak pamiętać o tym, że aż trzy spotkania rozegrane mniej od tych ekip ma dziewiąty Trefl Gdańsk, posiadający 25 "oczek".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zimowa wyprawa żony skoczka. I to nie byle jaka!

W niedzielnym starciu kluczową rolę odegrała zagrywka. Przyjezdni zanotowali 10 asów przy 11 takich zagraniach przeciwników. - W pierwszym secie zaczęliśmy bardzo dobrze serwować i to zadecydowało o zwycięstwie. W drugim było odwrotnie, to Czarni fajnie zagrywali, nie wiem, ile Rafał Faryna miał asów, ale to chyba jego rekord w tych rozgrywkach. Rywale dobrze grali w pewnych momentach, szacunek dla nich, ale to my byliśmy zdecydowanie lepsi i zasłużenie wygraliśmy - podsumował Wachnik.

Co warto podkreślić, lublinianie aż 12-krotnie zatrzymali radomian. Sami dali się zablokować zaledwie sześć razy. - Blok funkcjonował bardzo dobrze, ale to też było skutkiem dobrej zagrywki - zwrócił uwagę leworęczny przyjmujący.

Niedzielne starcie było bardzo podobne do pierwszej konfrontacji tych zespołów, zakończonej identycznym wynikiem. - Bardzo podobny mecz. Po pierwszym secie "stanęliśmy", może trochę za łatwo go wygraliśmy, ale tak zazwyczaj jest, że przeciwnik zaczyna grać lepiej, wychodzi mu kilka akcji - zaznaczył Wachnik. W trzeciej i czwartej partii LUK nie pozostawił już złudzeń oponentom, triumfując odpowiednio do 22 i 18.

Czytaj także:
>> Kolejka dla faworytów Tauron 1. ligi. Coraz ciaśniej w czołowej ósemce
>> Sir Safety Conad Perugia radzi sobie bez Leona. Gigant znów zawodzi

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×