[tag=1808]
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle[/tag] przegrywała już 0:2 w wyjazdowym starciu przeciwko Asseco Resovii Rzeszów. Przyjezdni pokazali jednak charakter i wolę walki, dzięki czemu udało im się odwrócić losy spotkania i ostatecznie zwyciężyć po tie-breaku.
Stratę punktu przez lidera PlusLigi w Rzeszowie wykorzystał natomiast Jastrzębski Węgiel. Mistrz Polski w środę pokonał przed własną publicznością 3:1 Projekt Warszawę i zrównał się punktami z kędzierzynianami. O tym, kto zwycięży fazę zasadniczą zadecyduje zapewne bezpośrednie starcie.
Po spotkaniu wywiadu udzielił najskuteczniejszy zawodnik wicemistrzów Polski - atakujący, Łukasz Kaczmarek. Polak na swoim koncie zapisał 21 punktów, w tym trzy blokiem i dwa zagrywką.
ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewała. Problemy Igi Świątek
- Emocje były niesamowite, fajne widowisko, niesamowity mecz, pięć setów. Myślę, że było w tym meczu wszystko także i kibicom tutaj na hali, kibicom przed telewizorami, każdemu mogło się to spotkanie niesamowicie podobać - ocenił starcie w Rzeszowie Łukasz Kaczmarek w pomeczowym wywiadzie dla polsatsport.pl.
Grupa Azoty ZAKSA zaledwie dwa dni po ligowym starciu z Indykpolem AZS Olsztyn w Iławie rozegrała zaległy mecz z Asseco Resovią. Wicemistrzowie Polski nie mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek, bowiem od razu po spotkaniu z olsztynianami udali się na Podkarpacie.
- Te podróże, mecze, intensywność i tak dalej jest na pewno tego bardzo dużo. Byliśmy w Iławie, graliśmy tam mecz. Podróż z Kędzierzyna ponad 500 kilometrów od razu prosto wracamy tu, dokładamy 600 kilometrów i tak dalej, bo musimy też nadrabiać te mecze, których z powodu koronawirusa nie mogliśmy rozegrać. Tego grania jest niesamowicie dużo, a teraz przychodzi najważniejsze, czyli półfinał Ligi Mistrzów. Zaraz będą też play-offy także musimy zrobić wszystko co w naszej mocy żeby gdzieś w jakiś sposób się zregenerować, odpocząć i być gotowym na tą najważniejszą część sezonu - skomentował aktualny terminarz kędzierzynian 27-latek.
Podczas spotkania w Rzeszowie drugi szkoleniowiec gospodarzy - Alfredo Martilotti bardzo zdenerwował się na jedną z sytuacji, w której miał pretensje właśnie do atakującego kędzierzynian.
- Wiemy, jaki to jest trener i wiemy, że jest bardzo energiczny, impulsywny i w każdym meczu na coś do powiedzenia. Jeśli chodzi o tą sytuację to ja zachowałem się w 100 procentach fair, bo po moim wylądowaniu piłka poleciała już w trybuny. Była ona jeszcze wysoko, ale już nikt jej nie odbił, bo była w trybunach. Zszedłem pod siatką i przeprosiłem Fabiana (Drzyzgę - przy. red.), bo uderzyłem go kolano w kolano. Chciałem zachować się fair wobec niego i go przeprosić, a było wiadome, że tej piłki nie uda się podbić. Asystent chciał taką sytuację wykorzystać i wziąć challenge na to, że ja przeszedłem pod siatką. No, ale zapomnijmy o tym, wiadomo, że są emocje, jest wszystko także najważniejsze, że skończyło się w woli walki i fair play i tyle - wyjaśnił sytuacje, o którą miał pretensje asystent rzeszowian reprezentant Polski.
Wicemistrz Polski w najbliższą sobotę wybierze się do Lubina, gdzie ich rywalem będzie miejscowy Cuprum. Następnie czeka ich seria spotkań z Jastrzębskim Węglem, dwa z nich rozegrają w ramach półfinału Ligi Mistrzów, a pomiędzy nimi powalczą najprawdopodobniej bezpośrednio o zwycięstwo fazy zasadniczej PlusLigi.
Przeczytaj także:
Powrócił z Rosji i od razu został rzucony na głęboką wodę. Wie, że samo jego przyjście nic nie da
Rosjanie opublikowali komunikat ws. Smarzek. Nie uwierzysz w te słowa!