W piątek PGE Skra Bełchatów poinformowała o poważnym urazie Mateusza Bieńka. Siatkarz doznał pęknięcia żeber w meczu ćwierćfinałowym PlusLigi, gdy zderzył się z kolegą z drużyny. Jego występ w sobotnim meczu rywalizacji półfinałowej wydawał się niemożliwy.
Jednak ku zaskoczeniu większości Bieniek wybiegł w podstawowym składzie. Co więcej razem z Aleksandarem Atanasijeviciem zagrali najlepiej z całego zespołu. Polski środkowy zdobył 10 punktów (7 atakiem, 2 zagrywką i 1 blokiem). Dlaczego wystąpił w tym spotkaniu, mimo złego stanu zdrowia?
- Mam pęknięte dwa żebra. Od wtorku wziąłem sporo leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych. Mam specjalny taping, bym całą klatkę piersiową miał sztywną. Boli mnie to, ale jestem w stanie grać. Jeśli tak będzie dalej, to będę występował. Mam nadzieję, że z nikim się nie zderzę, bo wtedy może być nieciekawie - powiedział Bieniek po meczu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kurek zdobył wicemistrzostwo, a potem... Taka nagroda!
Jego dobry występ jednak zdał się na nic. Jastrzębski Węgiel pokonał bełchatowian 3:0, chociaż w drugim i trzecim secie oglądaliśmy gry na przewagi. We wtorek PGE Skra będzie musiała wygrać, jeśli chce zachować marzenia o finale.
- Liczyliśmy, że bardziej powalczymy. Jastrzębski Węgiel wywiązał się z roli faworyta, my mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Musimy to zrobić na drugi raz. Musimy mieć więcej spokoju w końcówkach i wtedy one będą na naszą korzyść - ocenił Mateusz Bieniek.
Drugi mecz rywalizacji półfinałowej Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów już we wtorek 26 kwietnia o 20:30.
Czytaj więcej:
Niewykorzystane okazje lubią się mścić. PGE Skra Bełchatów ma czego żałować
Półfinałowy falstart Grupy Azoty ZAKSA. "Mecz nie był przegrany w końcówce"