Nowy format skoku w dal, który będzie obowiązywał podczas Diamentowej Ligi w Sztokholmie zakłada dwa etapy - regularny i finałowy. W pierwszym z nich zawodnicy oddadzą pięć skoków, a trzech z najlepszymi wynikami awansuje do finału. Finał będzie składał się z jednej rundy - zwycięzcą zostanie ten, który odda w niej najdalszy skok (bez względu na wyniki w fazie regularnej).
- Chcemy być innowacyjni i próbować nowych koncepcji. Biorąc pod uwagę wpływ, jaki COVID-19 wywarł na Diamentową Ligę tego lata, to z pewnością właściwy rok, aby trochę poeksperymentować - przyznał dyrektor cyklu, Petr Stastny, cytowany przez oficjalną stronę Diamentowej Ligi.
- Ten format prawdopodobnie nagrodzi sportowców, którzy potrafią występować pod największą presją. Uważamy, że wniesie on więcej dramaturgii do wydarzeń, ponieważ nic nie rozstrzygnie się aż do ostatniego skoku - dodał.
W środowisku lekkoatletycznym nie brakuje sceptyków tego pomysłu. Jednym z nim jest Szwed, Thobias Montler. Uważa on, że sytuacja, w której jeden skok będzie decydował o zwycięstwie, będzie zdecydowanie bardziej nerwowa, a zawodnicy będą skakać ostrożnie - tak, aby nie spalić kluczowej próby.
Czytaj także:
- Skok o tyczce. Piotr Lisek ponownie najlepszy. Nieudany występ Pawła Wojciechowskiego
- Żeński rzut młotem kobiet w Polsce jeszcze mocniejszy. Świetny występ Katarzyny Furmanek w Kielcach
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ogromny niedźwiedź w szatni. To Rosja