W minionym weekendzie skoczkowie rywalizowali w Wiśle na skoczni im. Adama Małysza w ramach cyklu Letniego Grand Prix. Zawody zdominowali Polacy, bowiem w sobotę triumfował Dawid Kubacki, a dzień później Kamil Stoch.
Obiekt ten sprawuje się bardzo dobrze, w porównaniu do Wielkiej Krokwi, która wciąż pozostaje zamknięta. Wszystko przez awarię wyciągu. Ta miała miejsce późną wiosną. Mimo że nadchodzi już sierpień, problem nie został rozwiązany.
Co więcej skocznia w Zakopanem ma być zdolna do użytku dopiero w grudniu. - Rzeczywiście mamy kłopot i nie będziemy tego kryli. Niestety, pojawiły się pęknięcia w kole napinającym linę wyciągu. W związku z tym, że od tego urządzenia zależy bezpieczeństwo ludzi korzystających z wyciągu, naprawa musi być wykonana kompleksowo i od początku do końca - powiedział dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu (COS) Witold Roman w wywiadzie dla Interii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
- Wystąpiliśmy natychmiast do wykonawcy wyciągu o naprawę. Uzyskaliśmy termin realizacji, który jest rzeczywiście trudny, ale on jest narzucony przez tego, kto wyprodukował wyciąg na Wielkiej Krokwi - dodał.
Z powodu awarii ze zgrupowania w Zakopanem zrezygnowało kilka zespołów. "Polacy, Austriacy, Niemcy i Słoweńcy już odwołali obozy" - poinformował niedawno na swoim Twitterze Kacper Merk, dziennikarz Eurosportu.
Przypomnijmy, że w sezonie 2022/2023 Puchar Świata ma ponownie zagościć do Zakopanego. Konkursy na Wielkiej Krokwi zaplanowano w dniach 14-15 stycznia. Witold Roman poinformował, że zawody nie są zagrożone.
- Mam stuprocentowe zapewnienie od dyrektora Danikiewicza, że wszystko zostanie załatwione. Jesteśmy w stałym kontakcie z wykonawcą. Proszę pamiętać, że to głównie COS jest najbardziej zainteresowany tym, aby wyciąg jak najszybciej został naprawiony - podsumował.
Sezon 2022/2023 Pucharu Świata w skokach narciarskich rozpocznie się na innym polskim obiekcie - w Wiśle. Pierwszy konkurs już 5 listopada (sobota).
Zobacz też:
Polacy w szampańskim nastroju po Biało-Czerwonym konkursie. "Nie zmieniamy nazwy skoczni"
Skokiem na 129 i pół metra pogodziła rywalki. "Wyszłam z progu bardzo wysoko i potem się zatrzymałam"