[tag=4930]
Kamil Stoch[/tag] przystąpił do niedzielnych kwalifikacji po dobrych skokach w sobotę i miał nadzieje, że jeszcze poprawi się w stosunku do tego, co prezentował w pierwszym dniu Pucharu Świata. Tak też było.
Trzykrotny mistrz olimpijski w kwalifikacjach uzyskał 128,5 metra. Na dodatek zrobił to w świetnym stylu i wydawało się, że zakończy tę serię w ścisłej czołówce. Niestety, chwilę później pojawiły się koszmarne wieści. Jeden z liderów polskiej kadry został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon.
- To był dobry skok. Jestem z niego zadowolony, bo dobrze wykonałem swoje zadanie. Na tym staram się opierać moje dzisiejsze emocje - przyznał Stoch przed kamerą TVP Sport.
- Decyzja jest zrozumiała, bo przepisy są jedne i powinny dotyczyć wszystkich zawodników. Mierzenie kombinezonów to bardzo trudna kwestia. To kontrowersyjny i delikatny temat, dlatego nie chcę o tym mówić - dodał.
Kacper Merk, dziennikarz Eurosportu, przekazał, że powodem dyskwalifikacji Polaka była zbyt duża objętość kombinezonu w okolicach bioder.
Stoch jest bez wątpienia największym pechowcem weekendu w Wiśle. W sobotę, w pierwszej serii, wypięło mu się wiązanie. W drugiej trafił na najgorsze warunki. A teraz zamknęła to wszystko dyskwalifikacja za kombinezon.
Christian Kathol, nowy kontroler sprzętu, w kwalifikacjach zdyskwalifikował w sumie dwóch zawodników. Los Stocha podzielił też Junshiro Kobayashi. Dzięki temu otworzyły się drzwi do konkursu dla Aleksandra Zniszczoła.
Czytaj także:
- Zawiedli na całej linii. Horngacher się tłumaczy
- "Miłe spotkanie". Małysz opublikował zdjęcie z rywalem sprzed lat
ZOBACZ WIDEO: "Daj mu Panie Boże, ale...". Stoch rozbawił do łez ws. Kubackiego