Takie kwalifikacje były potrzebne polskim kibicom, by na nowo odżyły w nich nadzieje, że Dawid Kubacki może odrobić duże straty do Halvora Egnera Graneruda i wygrać 71. Turniej Czterech Skoczni.
Przypomnijmy: po niemieckiej części zawodów Norweg wyprzedza Polaka o 26,8 punktu. To prawie 15 metrów. Po tym jak Granerud skakał w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen wydawało się, że odrobienie takiej straty jest prawie niemożliwe. Eliminacje na Bergisel pokazały jednak co innego.
W nich najlepszy był Kubacki, który uzyskał 128 metrów. Jak na stosunkowo małą skocznię w Innsbrucku, to świetna odległość. Granerud wylądował 12 metrów bliżej. Tym samym Polak wygrał z Norwegiem aż o 21,8 punktu. Gdyby to był konkurs, lider Pucharu Świata odrobiłby większość strat do 26-latka.
Trudno zatem po takiej sytuacji nie wierzyć w to, że w 71. Turnieju Czterech Skoczni wciąż wszystko jest możliwe. Tym bardziej, że skocznia Bergisel od lat sprawia Granerudowi kłopoty, a Kubacki czuje się na niej bardzo dobrze (w 2020 roku był drugi, a w 2021 trzeci).
Jeśli dodamy do tego fakt, że na skoczni w Innsbrucku często dużo do powiedzenia mają zmienne warunki wietrzne, to nie ma wątpliwości, że w turnieju wciąż jest wszystko możliwe i kto wie, czy właśnie na Bergisel nie rozstrzygną się losy zawodów.
Gdyby Kubacki odrobił ponad połowę strat, wszystko będzie jeszcze realne. Jeśli jednak Granerud zachowa ponad 20 "oczek" przewagi, to raczej na bardziej lubianej przez siebie skoczni w Bischofshofen nie da już sobie odebrać złotego orła.
Początek środowego konkursu w Innsbrucku o 13:30. Transmisja w TVN, Eurosporcie oraz na Pilot WP. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Wielka sensacja w kwalifikacjach! Skorzystał Polak
Stoch na sam koniec stracił prowadzenie. A potem te słowa o Kubackim!
ZOBACZ WIDEO: Nagranie z imprezy Messiego trafiło do sieci. Hit!