Cud Piotra Żyły dał do myślenia. "Brzmi absurdalnie"

Getty Images / Daniel Kopatsch / Na zdjęciu od lewej: Dawid Kubacki i Piotr Żyła z odpiętym kombinezonem
Getty Images / Daniel Kopatsch / Na zdjęciu od lewej: Dawid Kubacki i Piotr Żyła z odpiętym kombinezonem

Mimo świetnych skoków niewiele zabrakło, by już po pierwszym konkursie Piotr Żyła nie liczył się w walce o podium 71. Turnieju Czterech Skoczni. Sytuacja z Polakiem pokazała martwy przepis w skokach, ale ekspert przestrzega przed szybką jego zmianą.

Chodzi o wydarzenia, które rozegrały się na zeskoku skoczni w Oberstdorfie po finałowym skoku Piotra Żyły. Polak uzyskał w nim aż 137 metrów i zapewnił sobie 2. miejsce w konkursie, a tym samym najlepszy wynik w tym sezonie.

Ekspresyjnie reagujący na takie rezultaty Żyła i tym razem nie ukrywał ogromnej radości. Była ona na tyle duża, iż zawodnikowi lekko odpiął się zamek od kombinezonu przy szyi, gdy był jeszcze na zeskoku. Gdyby zauważył to kontroler zawodów albo ktokolwiek z rywali i zgłosił do 15 minut po zawodach protest, 35-latek zostałby zdyskwalifikowany.

W co trudno uwierzyć, mimo że rozpięty zamek bardzo dobrze było widać w przekazie telewizyjnym z zawodów, ani kontroler ani przeciwnicy nie wyłapali tego i Żyła cudem uniknął dyskwalifikacji. Walczy dalej o podium w 71. Turnieju Czterech Skoczni, a po 6. pozycji w Garmisch-Partenkirchen na razie zajmuje 3. lokatę w całych zawodach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Sytuacja z Żyłą pokazała jednak, że w skokach narciarskich nadal mamy do czynienia z martwym przepisem. Polak nic nie zyskał na tym, że miał już odpięty kombinezon na zeskoku. Gdyby doszło do dyskwalifikacji, mielibyśmy do czynienia z postępowaniem wbrew duchowi sportu, bo ukaralibyśmy skoczka za to, że przypadkowo odpiął mu się zamek na skutek szaleńczej radości.

- Rzeczywiście dyskwalifikowanie zawodnika za odpięcie się zamka kombinezonu już po wylądowaniu brzmi absurdalnie, ale gdybyśmy chcieli to zmienić, to jak zapisać to w przepisach? Że w trakcie skoku musi być zapięty, a zaraz po wylądowaniu może się już odpiąć? Przepis jest na pewno martwy, warto dyskutować o tym i pochylić się nad jego ewentualną zmianą - przeanalizował dla WP SportoweFakty Jakub Kot, ekspert Eurosportu.

- Musimy jednak pamiętać o jednym: jak damy zawodnikom i sztabom mały paluszek, to często wezmą całą rękę. Boję się, żeby poluzowanie przepisów nie poszło w zupełnie inną stronę niż oczekujemy. To tak samo jak mamy z krokiem w kombinezonie. Jeśli w pomiarach jest wpisane 86 cm, to zawodnik nie może mieć ani mm mniej. Gdyby jednak poluzowano ten przepis i pozwolono np. na 0,5 cm, to szybko pewnie by to wykorzystano i zaraz z 0,5 oczekiwano by 1,5 cm itd. - dodał i przestrzegł nasz rozmówca.

Wydaje się jednak, że akurat w przypadku rozpiętego zamka ciężko byłoby o kombinacje.

- Trudno wyobrazić mi sobie, by skoczek chciał na siłę rozpinać kombinezon w powietrzu, by złapać więcej powietrza. Dlatego po sezonie FIS powinien pochylić się nad przepisami. Mamy dopiero pierwszą część sezonu, a już pojawiają się różne wątpliwości: tak jak wcześniej rozmawialiśmy z pomiarami zawodników czy właśnie z tym martwym przepisem o odpięciu się zamka w kombinezonie już po skoku - zwrócił uwagę.

O pomiarach kombinezonów rozmawialiśmy z ekspertem Eurosportu tuż po konkursie w Garmisch-Partenkirchen. Powodem także był Piotr Żyła i jego niebieski kombinezon, do którego spore wątpliwości zgłaszają byli skoczkowie: Czech Viktor Polasek i Norweg Andreas Stjernen. Więcej piszemy o tym TUTAJ.

We wtorek wznowienie rywalizacji w 71. Turnieju Czterech Skoczni. O 13:30 odbędą się kwalifikacje w Innsbrucku. Dzień później, o tej samej porze, zaplanowano konkurs.

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty

Czytaj także: Alarm dla Graneruda. Nie chce, by to się powtórzyło

Źródło artykułu: WP SportoweFakty