Mało spodziewany rywal dla Dawida Kubackiego. Co się nagle stało?

Getty Images / Na zdjęciu: Dawid Kubacki i Ryoyu Kobayashi
Getty Images / Na zdjęciu: Dawid Kubacki i Ryoyu Kobayashi

Gdy w pierwszych kilku konkursach Ryoyu Kobayashi nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki z Kubackim i Granerudem, wydawało się, że sezon jest dla niego stracony. Tymczasem w Sapporo Japończyk skakał jak natchniony. Skąd taki wystrzał formy?

[tag=53875]

Ryoyu Kobayashi[/tag] przeżywał mniejsze lub większe kryzysy właściwie od początku sezonu. Sytuacja zrobiła się tak beznadziejna, że lider Japończyków nie pojechał na Puchar Świata do Zakopanego. Decyzja była strzałem w dziesiątkę, bo po indywidualnych treningach zawodnika z Kraju Kwitnącej Wiśni zobaczyliśmy w Sapporo innego, odmienionego skoczka.

- Jestem wielkim entuzjastą talentu Ryoyu Kobayashiego. Jego styl latania jest niemal perfekcyjny. Nie ma tam żadnych szarpanych ruchów, czy innych niespokojnych gestów w locie lub przy wyjściu z progu. Kobayashi skacze lekko i płynie w powietrzu. Można powiedzieć, że jego próby są bardzo delikatne i wręcz bezbłędne. Trudno znaleźć kogoś, kto dorównuje mu w tym elemencie. Ryoyu jest na swój sposób unikalny i gdy odbudował formę, od razu pokazał przeciwnikom, na ile jest w stanie być skuteczny - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Kazimierz Długopolski.

- Japończycy przeżywali kryzys od samego początku startów w Pucharze Świata. W związku z tym decyzja, by odpuścić zawody w Zakopanem, nikogo nie powinna dziwić. Zwłaszcza że dała zamierzony efekt. Jeśli chodzi o Kobayashiego, w Sapporo zobaczyliśmy całkowicie odbudowanego skoczka. Jeżeli chodzi o niektórych jego kolegów, także było lepiej - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!

Medal tak, ale zwycięstwo już niekoniecznie

Kobayashi przypomniał rywalom, że jest zdolny do wielkich rzeczy. Ku zaskoczeniu całego środowiska stanął na podium we wszystkich trzech konkursach na Okurayamie, z których dwa wygrał. Trudno więc się dziwić, że eksperci zaczęli się zastanawiać, czy Japończyk namiesza w Planicy.

- Na pewno Kobayashi nie powiedział w tym sezonie ostatniego słowa. Dwóch konkursów, w dodatku w takim stylu, nie wygrywa się przypadkowo. Naturalnie skakał u siebie i z pewnością doskonale zna ten obiekt, ale trzeba sobie powiedzieć, że przy tak wyśrubowanym poziomie jego rywale skaczą dobrze praktycznie wszędzie, więc i tak musiał się wznieść na absolutne wyżyny swoich możliwości. Wprawdzie Okurayama jest specyficzna, a zmiana stref czasowych mogła mniej lub bardziej dać się we znaki niektórym skoczkom, ale nikt Kobayashiemu nie oddał zwycięstwa za darmo - zapewniał Długopolski.

- Mistrzostwa świata w Planicy zbliżają się wielkimi krokami. Mimo wszystko nie uważam, że Kobayashi zgarnie w nich złoty medal, bo tutaj dawałbym większe szanse innym zawodnikom, a konkretnie tym, którzy zajmują obecnie czołowe miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Natomiast nie mam cienia wątpliwości, że lider japońskiej kadry jest w stanie wywieźć z tej imprezy medal. Absolutnie mnie to nie zdziwi i patrząc na jego skakanie, taki sukces jest w jego zasięgu - podsumował były trener i sędzia skoków narciarskich.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także: 
"Jeśli mam być szczery". Obawia się, co czeka Kubackiego po Sapporo
Co tam się działo?! Ogromne kłopoty Dawida Kubackiego

Komentarze (0)