Stoch zasługuje na wyższe noty. Legendarny trener tłumaczy, dlaczego ich nie otrzymuje

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Kamil Stoch był blisko medalu w konkursie na skoczni normalnej podczas MŚ Planica 2023. Polak zajął szóstą lokatę, a wielu kibiców miało zastrzeżenia do sędziów. Jan Szturc tłumaczy w rozmowie z WP, dlaczego Stoch nie otrzymuje wyższych not.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze kilka tygodni temu Kamil Stoch przeżywał kryzys formy. Nie zakwalifikował się m.in. do jednego z konkursów indywidualnych w Willingen, po czym wycofano go ze startów w Lake Placid. Później, podobnie jak pozostali Polacy powołani na MŚ w Planicy, nie uczestniczył w konkursach w Rasnovie.

Do Słowenii przyjechał z kolei w wysokiej formie. W opinii wielu osób powinien mieć już na koncie jeden medal światowego czempionatu.

Można było oczekiwać więcej od sędziów 

W konkursie na normalnej skoczni zajął szóste miejsce, lecz do trzeciego Karla Geigera stracił zaledwie 1,4 pkt. W pierwszej serii Stoch skoczył 99 metry, a w drugiej trzy metry dalej. W obu przypadkach można było oczekiwać dla niego wyższych not sędziowskich.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni

Stoch wielokrotnie przyzwyczaił kibiców do tego, że prezentuje nienaganną sylwetkę w locie. Podczas sobotniego konkursu trudno było mieć też zastrzeżenia do lądowania. Polak natomiast otrzymał od sędziów odpowiednio 55,5 oraz 56 punktów.

- Każdy sędzia rozpatruje skok inaczej. Niestety tak się utarło, że jeśli ktoś nie jest w ścisłej czołówce Pucharu Świata (Stoch zajmuje 14. miejsce - przyp. red.), to otrzymuje zaniżone oceny. Przykładowo lider Pucharu Świata może skakać podobnie stylowo do Kamila, ale ląduje 4-5 metrów bliżej i sędziowie dają mu te same noty lub wyższe. Taka jest mentalność na wieżyczce sędziowskiej - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Jan Szturc, wychowawca wielu skoczków, pierwszy trener m.in. Adama Małysza i Piotra Żyły.

- Tak oczywiście nie powinno być. Sędziowie powinni być przede wszystkim obiektywni w ocenach, a tymczasem ta ścisła czołówka czasem otrzymuje z urzędu ten punkt więcej - podkreśla nasz rozmówca.

Szturc zwraca też uwagę na fakt, że w tym sezonie Stoch miewał problemy z lądowaniem. Takie rzeczy natomiast pozostają zapamiętane przez sędziów, co niestety jest później wykorzystywane.

- Gdy Kamil podchodzi do telemarku, to lewa noga jest zakroczna, a prawa noga wykroczna. Widać od czasu do czasu, że lewe kolano schodzi Kamilowi do środka. To z kolei powoduje, że lekko odjeżdża mu lewa narta. I tu znów pojawia się mentalność sędziów, którzy to zapamiętują. Oni mają później w głowie te skoki z gorszymi lądowaniami, co ma wpływ nawet na ocenę zawodnika przy okazji bardzo dobrego telemarku - analizuje Szturc.

Może dojść do rewanżu

Na skoczni normalnej po pierwszej serii kapitalny atak przypuścił Piotr Żyła i zdobył złoto dla Polski. Pięknie może być także w piątek, kiedy odbędzie się konkurs indywidualny na dużym obiekcie. To też szansa na "porachunki".

Wygląda na to, że wśród zawodników, którzy mogą sobie powetować brak medalu w pierwszym konkursie, będzie Kamil Stoch. W środowych treningach trzykrotny mistrz olimpijski udowodnił, że świetny występ na normalnej skoczni nie był jednorazowym wyskokiem.

Za każdym razem plasował się w pierwszej dziesiątce, będąc najlepszym z Polaków. Wygląda na to, że ustabilizował formę na wysokim poziomie, co jeszcze jakiś czas temu nie było pewną sprawą.

- W tej chwili nie można mieć zastrzeżeń do techniki Kamila. Na normalnej skoczni zabrakło mu niewiele do medalu, a na dużym obiekcie oczywiście wszystko jest otwarte. Oczywiście będziemy szczęśliwi, jeśli jakikolwiek z Polaków stanie na podium. Patrząc na stawkę, która jest wyrównana, znów można spodziewać się zaciętego konkursu - zakończył Szturc.

Konkurs indywidualny MŚ na dużej skoczni odbędzie się w piątek, 3 marca o godz. 17:30. W czwartek z kolei zostaną rozegrane kwalifikacje do zawodów, których początek przewidziano również na godz. 17:30.

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Wzruszające sceny z udziałem Piotra Żyły

Źródło artykułu: WP SportoweFakty