Jeszcze zanim Piotr Żyła odebrał złoty medal, mistrz świata długo rozmawiał telefonicznie z Apoloniuszem Tajnerem. Podczas rozmowy 36-latek zdradził honorowemu prezesowi PZN, co jest kluczem do jego tak fantastycznych skoków, jak druga próba na mniejszym obiekcie w Planicy. Skok na 105. metr zapewnił Polakowi obronę tytułu.
- Piotrek powiedział mi, że ma sposób na motywację, który zastosował już dwa lata temu na mistrzostwach świata w Oberstdorfie. Zdało to egzamin wtedy i teraz, ale kosztuje bardzo dużo energii. Polega to na tym, że koncentruje się tylko na czynnościach bieżących, kompletnie odcinając od tego, co dzieje się wokół niego i nie myśli, co stanie się za kilka godzin. To naprawdę trudno wykonać - podkreślił Apoloniusz Tajner dla WP SportoweFakty.
- Na skoczni potrafi skupić się tylko i wyłącznie na skoku, ale wynika to z tego, że wcześniej wypracował identyczne mechanizmy w codziennym życiu. Czyli gdy gra na gitarze, skupia się tylko na tym. Gdy biega podczas rozgrzewki, to myśli tylko o bieganiu. To jest zawsze problem dla zawodników, żeby nie rozlecieć się psychicznie, gdy konkurs jest wieczorem. Żeby o nim za szybko nie myśleć i Piotr potrafi znakomicie wypracować u siebie ten mechanizm - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Skok życia
I właśnie taka umiejętność koncentracji zagwarantowała Żyle drugi indywidualny tytuł mistrza świata. Było ją widać zwłaszcza podczas finałowej próby.
- Rozmawiałem z Jankiem Szturcem, który był pierwszym trenerem Piotrka i wiele razy wyciągał go z kryzysu, i razem zgodnie przyznaliśmy, że to był najlepszy jego skok w karierze. Wszystko w tej próbie zagrało perfekcyjnie. Do tego były dobre warunki i to musiało skończyć się tak dalekim skokiem - przenalizował honorowy prezes PZN.
- Po takim skoku zdeprymował rywali. Część z nich jeszcze na monitorach w poczekalni widziała ten skok i na pewno zrobił na nich wrażenie. Zdawali sobie sprawę, że muszą skoczyć w okolice 103. metra, by wyprzedzić Piotrka, a to od razu spowodowało chaos w ich głowach. Gdyby jury obniżyło belkę, moim zdaniem byłoby im jeszcze trudniej - dodał.
Realne nawet złoto
Konkurs na skoczni K-95 to już jednak historia. Czas na dwa konkursy na dużej skoczni. Najpierw w piątek, od 17:30, skoczkowie powalczą w zmaganiach indywidualnych. W nich aż trzech Polaków ma realne szanse na medal. Oprócz Żyły są to także Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Czy plany może im pokrzyżować Halvor Egner Granerud?
- W treningach widać było, że od razu złość z wyniku na skoczni mniejszej, przekuł na bardzo dobre skoki na dużym obiekcie. Tyle tylko, że w konkursie dojdzie do tego presja, którą sam sobie nałoży. Na pewno interesuje go przede wszystkim złoto i jestem ciekaw, jak sobie z tym poradzi. Piotrek ma już medal i może podejść do tego konkursu na większym luzie. Z kolei Granerud nadal jest faworytem, ale jedne zawody już mu "uciekły". Na pewno jest i będzie w nim podczas konkursu trochę niepewności - zwrócił uwagę Tajner.
Na deser mistrzostw świata, w sobotę od 16:30, zaplanowano drużynówkę. W niej Biało-Czerwoni także walczyć będą o medal.
- Mamy równą drużynę, bo Aleksander Zniszczoł skacze naprawdę bardzo dobrze. Tymczasem u naszych najgroźniejszych rywali: Niemców, Norwegów czy Słoweńców można wskazać słabsze punkty. Z drugiej strony z doświadczenia wiem, że ci zawodnicy, którzy indywidualnie zawodzą, skaczą znacznie lepiej w drużynie. Na pewno jesteśmy jednym z kandydatów do medalu i nawet złoto w tych zawodach jest w zasięgu chłopaków - podkreślił nasz rozmówca.
Transmisja z obu konkursów w TVN i Eurosporcie 1. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty.
Z Planicy Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Niezwykłe, co stało się z Kamilem Stochem. I jeszcze te słowa
FIS reaguje po upadku Prevca. Dyrektor PŚ zdradza, jak poprawią bezpieczeństwo