Po rewelacyjnym konkursie indywidualnym na dużej skoczni w wykonaniu naszych zawodników, apetyty środowiska wzrosły. Wszak Biało-Czerwoni skakali jak z nut i rozbudzili nadzieję sympatyków kadry trenera Thomasa Thurnbichlera na medal. Zdawało się, że w zasięgu był nawet złoty, co zresztą na antenie Eurosportu po zawodach przyznał sam szkoleniowiec.
Była szansa
Ostatecznie jednak Polacy zajęli czwarte miejsce, w związku z czym Kamil Stoch i Aleksander Zniszczoł wrócili do kraju z pustymi rękami, a medale ze Słowenii przywieźli tylko Dawid Kubacki i Piotr Żyła. Rafał Kot przyznał, że rezultat konkursu drużynowego nie może zadowalać.
- Polacy prezentowali się naprawdę dobrze na normalnej i dużej skoczni. Przecież Piotr Żyła zdobył złoty medal na mniejszym obiekcie, a Dawid Kubacki brązowy kilka dni później. Były przesłanki do optymizmu i realnego myślenia o medalu w drużynówce. I nawet nie chodzi tutaj o indywidualne osiągnięcia naszych zawodników - mówił Rafał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
- Po prostu skakaliśmy bardzo dobrze. Na tyle, że gdyby zliczyć wszystkie skoki Polaków, w dwóch przypadkach drużynowo wypadali najlepiej z całej stawki. Między innymi na dużej skoczni. Gdyby to była drużynówka, wywalczylibyśmy złoty medal. Niestety dwa dni później ta sztuka się nie udała. Dzień przed konkursem mówiłem w studio, że złoto jest raczej poza naszym zasięgiem, ale medal już nie. Jestem zawiedziony - dodał.
Wystarczyło
Wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego zauważył, że właściwie wszyscy Polacy spisali się gorzej w rywalizacji drużynowej niż indywidualnej. Powiedział również, dlaczego uważał, że złoto jest poza zasięgiem Polaków.
- Żeby była jasność. Nie oczekiwałem złota, także nie jestem rozczarowany jego brakiem. Niemile zaskoczył mnie brak medalu, bo taki rezultat trzeba uznać za porażkę. Nie wiem, czy pompowanie balonika było dobre, być może przyczyniło się do niepowodzenia. Po konkursie indywidualnym już wieszano naszym skoczkom medale na szyi, nawet złote. To nie pomogło - tłumaczył.
- Mówiłem, że złoto jest poza naszym zasięgiem, bo żeby wygrać, potrzeba czterech równych, daleko skaczących zawodników. Nam tego czwartego brakowało. Niestety, jedna gorsza próba Olka Zniszczoła, nie do końca udany występ Piotra Żyły i skończyliśmy rywalizację poza podium. Poziom był bardzo wysoki i mistrzostwa świata pokazały, że aby wygrywać z najlepszymi, trzeba skakać perfekcyjnie - mówił działacz.
Udowodnił światu, że wciąż to ma
Kamil Stoch uporał się z kryzysem i w Planicy skakał świetnie, choć nie tak dawno miał na tyle poważne kłopoty, że postanowił trenować indywidualnie. Jego postawa nie umknęła uwadze Kota.
- Kamil przygotował na Planicę świetną formę. Według mnie to właśnie on zasłużył, by wyróżnić go za występ w konkursie drużynowym. Widać, że zaczął znowu cieszyć się skakaniem i wrócił do gry, zatem na pewno będzie mocny w nadchodzących konkursach Pucharu Świata. Szkoda, że opuszcza Słowenię bez medalu, ale niestety taki jest sport, zabrakło niewiele - zauważył.
- Choć trzeba przyznać, że i sam Kamil w konkursie drużynowym zajął niższą lokatę niż w rywalizacji indywidualnej. Z kolei przy skoku Dawida zagraliśmy va banque, zresztą zasadnie. Tam nie było żadnego ryzyka, bo nie można było przewidzieć, że Kraft zepsuje skok. Ostatecznie jednak mamy dwa medale i to z pewnością powody do radości. Natomiast nie można ich znaleźć w występie drużynowym - podsumował Rafał Kot.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Dawid Góra: Symboliczny obrazek z Planicy. Piękne zachowanie Kamila Stocha [OPINIA]
- Kosmiczny konkurs w Planicy. Polacy musieli grać va banque