Raw Air to jeden z najbardziej prestiżowych cyklów podczas Pucharu Świata w skokach narciarskich. Tym razem organizatorzy jednak się nie popisali. W trakcie poniedziałkowego treningu i prologu wydarzyło się dużo rzeczy, które w zawodach takiej rangi nie powinny mieć miejsca.
Norwegów z jednej strony zaskoczyła zima, bo w Lillehammer zaczęło sypać śniegiem. Okazuje się jednak, że także inne rzeczy nie były przygotowane, na które pogoda nie miała żadnego wpływu. Nie dziwi, że wściekły jest trener Biało-Czerwonych Thomas Thurnbichler.
- Sandro Pertile musiał własnoręcznie pracować przy przygotowaniu skoczni... To była organizacyjna katastrofa. Przyjechaliśmy na obiekt, a tam nie było odpowiednich stołów w kabinach dla serwisantów. Nie było właściwego jedzenia dla skoczków, a przed planowanym startem rywalizacji nie mieliśmy informacji, co tak naprawdę się dzieje - mówi szkoleniowiec w portalu skijumping.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
Thurnbichler dodał, że kilka minut przed prologiem na zeskoku wciąż przebywali wolontariusze, którzy pomagali w przygotowaniu obiektu. Efekt był taki, że tory najazdowe pozostawiały wiele do życzenia.
- Jak to możliwe w Pucharze Świata? Nie mam pojęcia, to nie moja sprawa. Muszę dbać o swój zespół, a nie zajmować się tego typu sprawami. Jeżeli po treningu trenerzy nie wzięliby spraw w swoje ręce na rozbiegu, nadal mogło być zbyt niebezpiecznie, by skakać - dodaje.
Pozostaje mieć nadzieję, że Norwegowie wyciągną wnioski i podczas konkursów będzie już znacznie lepiej. Skoczkowie będą rywalizować w Raw Air w Lillehammer we wtorek i czwartek.
Jest reakcja dyrektora Pucharu Świata na słowa Kamila Stocha >>
Wiadomo, jaki jest stan Polaka, który upadł podczas treningu >>