Występ Biało-Czerwonych w Lillehammer rozbudził nadzieję polskich kibiców przed weekendem na mamuciej skoczni w Vikersund. Ostatecznie jednak podopieczni Thomasa Thurnbichlera nie zawojowali norweskiego obiektu. Taki rozwój wypadków w ogóle nie zdziwił Kazimierza Długopolskiego.
Polacy to nie lotnicy?
Jednak były dwuboista i trener zauważył, że przyczyną braku polskich zawodników w czołowej piątce obu konkursów nie jest awersja do lotów. Ekspert przywołał niektóre sukcesy Polaków z ostatnich lat i stwierdził, że nie mają oni powodów do kompleksów względem konkurencji.
- Przed świetnym w wykonaniu polskich skoczków konkursem w Lillehammer mówiłem, że o regularnie dalekie latanie będzie już w tym sezonie trudno, bo zawodnicy są zwyczajnie zmęczeni. Na tym etapie trudno nadrabiać błędy, a pokonanie kryzysu, który dopadł kadrę przed mistrzostwami świata, kosztowało polskich skoczków wiele sił. Od jakiegoś czasu da się usłyszeć wiele opinii, że Polacy i loty to zestawienie, które nie idzie ze sobą w parze. Uważam, że to nie jest prawda - mówił Kazimierz Długopolski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
- Kiedy jesteś w formie, latasz dobrze wszędzie. Nie ma znaczenia, czy to normalny obiekt, duża skocznia albo mamucia. Loty nie wybaczają błędów. Jeżeli z techniką jest coś na bakier, tego typu konkursy w dwójnasób uwidaczniają problemy. Nasi zawodnicy nie są w tej chwili w wybitnej dyspozycji i dlatego nie dają rady zawitać do ścisłej czołówki. I trzeba przyznać, że do końca sezonu będzie o to trudno. Na tak ogromnych obiektach nie da się poprawiać błędów, zatem jak potrafisz w danej chwili, tak skaczesz. Polacy również mieli sukcesy. Kamil Stoch był wicemistrzem świata w lotach, wygrywał konkursy PŚ. Nasza drużyna też stawała na podium, a nawet wygrywała - dodał.
Im jest łatwiej
Długopolski przyznał, że niektóre czynniki ułatwiają występy na największych skoczniach świata. Niemniej były trener nie zgodził się z tym, że wynika to ze specjalizacji.
- Mamuty są specyficzne. Niektórym zawodnikom rzeczywiście jest łatwiej o lepszy rezultat. Szczególnie takim, którzy mają agresywną sylwetkę w locie, szybko przelatują nad bulą i nie wznoszą się bardzo wysoko nad rozbieg, bo to odbiera kilka metrów. Agresja jest ważna, bo potem łatwiej złapać noszenie. Natomiast nie nazwałbym tego specjalizowaniem się w lotach. Piotr Żyła na przekroju lat spisywał się najlepiej na mamucich skoczniach, a jest dwukrotnym mistrzem świata na obiekcie normalnym. I jak się ma jedno do drugiego? - zauważył nasz rozmówca.
- Niektórzy zawodnicy nastawiają się psychicznie na tego typu konkursy i być może dlatego idzie im również lepiej. Wszyscy mówią, że Słoweńcy to świetni lotnicy, tymczasem najlepiej w Vikersundzie spisują się Austriacy. Nie ma takich zależności. Trzeba również zwrócić uwagę na fakt, że inni nie mają handicapu. U nas nie ma skoczni mamucich, ale to bez znaczenia. Reprezentacje nie trenują na tego typu obiektach, one są czynne tylko podczas zawodów Pucharu Świata. Przygotować taką skocznię to duży wysiłek i koszty. Reasumując, jeśli jesteś w formie, to wszędzie skoczysz dobrze - podsumował Kazimierz Długopolski.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- PN: Podium ucieka Polsce
- Ekspert mówi wprost. "Nie spodziewałem się zwycięstwa Dawida Kubackiego"