Przed nami dwa ostatnie weekendy ze skokami narciarskimi w roli głównej. Teraz (25-26.03.) zawodnicy zaprezentują się w fińskim Lahti (TUTAJ poznasz polską kadrę na te zawody >>), a od 31.03. do 2.04. potrwa zakończenie sezonu Pucharu Świata - w Planicy.
Kamil Stoch - mimo że zajmuje dość wysokie, trzynaste miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ, to w tym sezonie ani razu nie stanął na podium. Ostatni raz taka sytuację miał miejsce siedem lat temu (2015/16). Lahti i Planica to ostatnie szanse, aby zmienić ten stan.
- Nie jest super, ale nie jest tragicznie. Nie ma za bardzo na co narzekać (...) Nie ma też powodów do przesadnej radości i świętowania. Cały sezon tak się czuję. Dochodzę do pewnego poziomu, wydaje się, że wystarczy jeszcze jeden skok i wszystko zadziała, a po chwili dzieje się coś takiego, że muszę wszystko budować od nowa - przyznał nasz wielki mistrz w rozmowie z serwisem skijumping.pl.
Czy to oznacza, że Stoch powoli schodzi ze sceny. Że nie marzy już o wielkich sukcesach? Nic bardziej mylnego. - Czasami brakuje szczęścia, ale mam świadomość, że jeszcze jestem w stanie ukąsić i oddawać bardzo dobre skoki, na najwyższym poziomie - przyznał.
To bardzo optymistyczne słowa na przyszłość. Przypomnijmy, że Stoch to jeden z najwybitniejszych skoczków w historii. Jest trzykrotnym złotym medalistą igrzysk olimpijskich, dwukrotnym mistrzem świata, dwa razy wywalczył Kryształową Kulę i trzy razy wygrywał Turniej Czterech Skoczni.
Czytaj także: Sponsor mówi "dość". Skoczek zaczął mówić o żonie i dziecku >>
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać i oglądać. Ależ uderzył