Często Letnie GP w skokach narciarskich jest traktowane przez kibiców jako zdecydowanie słabsza wersja Pucharu Świata, który jest rozgrywany zimą. Trudno się dziwić, bo coraz więcej zawodników odpuszcza starty w letnich zawodach, skupiając się na spokojnym treningu. Choćby we francuskim Courchevel tylko trzech skoczków z czołowej dwudziestki minionego sezonu PŚ pojawiło się na starcie.
Podobnie będzie podczas najbliższego weekendu w Szczyrku. Wówczas znów na starcie stanie trzech zawodników z czołowej dwudziestki PŚ, lecz będą to tylko reprezentanci Polski, którzy oczywiście wezmą udział w rywalizacji z racji skakania przed własną publicznością.
Jako że Letnie GP nie jest coraz mniej atrakcyjne dla oka, może to wymusić rewolucję w skokach. W rozmowie z TVP Sport zapowiedział to Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
- FIS ma zamiar organizować hybrydowe zawody, te zaczynałyby się w październiku i listopadzie. W tej sytuacji totalnie lato przestanie być atrakcyjne dla kogokolwiek. Wtedy nie da się tego lata w skokach uratować, a sezon stanie się bardzo długi od października do kwietnia - podkreślił.
Z rywalizacją hybrydową mieliśmy już do czynienia w ubiegłym sezonie, kiedy w Wiśle skoczkowie lądowali na igelicie, ale konkursy toczyły się na lodowych torach najazdowych.
Spośród lokalizacji, które cieszą się jeszcze zainteresowaniem skoczków w Letnim GP Puchar Świata można zorganizować w niemieckim Klingenthal. Tam sytuacja wyglądałaby podobnie jak w Wiśle.
Czytaj także:
Kubacki mówi o rodzinnym dramacie. Na takie słowa wszyscy czekali