Początek tego sezony w wykonaniu Kamila Stocha jest bardzo słaby. Nasz reprezentant tylko w jednym z czterech dotychczasowych konkursów Pucharu Świata w skokach narciarskich znalazł się w trzydziestce. W sobotnich zawodach w Lillehammer zajął 28. miejsce.
Forma trzykrotnego mistrza olimpijskiego ogromnie odbiega od tego, co prezentował choćby jeszcze rok temu. Stoch wyznaje, że miał świadomość już po zgrupowaniu w Lillehammer, że to nie będzie dla niego łatwy początek sezonu. Nie jest to dla niego pierwsza taka sytuacja.
- W minioną środę zaliczyłem dobry trening w Lillehammer, podobało mi się. Wszystko trochę pogmatwało się w piątek. Rozmawiałem o tym z trenerami. Odnoszę wrażenie, że po piątkowym treningu siłowym czucie zostało trochę zaburzone, a do tego doszła rywalizacja. Miałem świadomość co do osiąganych wyników, pojawiło się trochę spięcia i z tego powodu nie szło - mówi w rozmowie ze skijumping.pl.
ZOBACZ WIDEO: Internauci poruszeni. Tak golfistka ubrała się do symulatora
Po nieudanych w kwalifikacjach w Ruce Kamil Stoch mówił, że nie wierzył w pomysł na skoki tego dnia. Jak przedstawiają się jego relacje ze sztabem?
- Wierzę w nasz zespół i wierzę w to, że wszystko może się jeszcze odmienić. W mojej karierze nie takie rzeczy się działy. Wierzę w trenerów, którzy dają z siebie wszystko. Nie jest tak, że każdy siedzi i ma to wszystko głęboko w poważaniu. Wszyscy się denerwują i martwią. Chodzi o to, abyśmy byli w tym razem i trzymali się obranej drogi - kończy Stoch.
Czytaj więcej:
"Lampka ostrzegawcza". Tajner komentuje wyniki