Już było pozamiatane. A tu taki zwrot akcji prosto z Niemiec

Getty Images / Na zdjęciu: Mateusz Morawiecki i Kamil Stoch
Getty Images / Na zdjęciu: Mateusz Morawiecki i Kamil Stoch

Od zakazu startu dla wszystkich polskich skoczków, po warunkowe dopuszczenie do rywalizacji i ostatecznie triumf Kamila Stocha. Trzy lata temu na Turnieju Czterech Skoczni Biało-Czerwoni napisali pełną nerwów i euforii historię.

Pandemia koronawirusa dała znać o sobie także podczas Turnieju Czterech Skoczni. Trzy lata temu do Oberstdorfu Polacy przyjechali jako jedni z głównych faworytów. Kilkanaście dni wcześniej wywalczyli brązowe medale na MŚ w lotach w konkursie drużynowym. W świetnej formie byli: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Andrzej Stękała.

I gdy kibice czekali już na potwierdzenie wysokiej dyspozycji Biało-Czerwonych, z Niemiec napłynęły fatalne wieści. Przez niejednoznaczny wynik testu na koronawirusa Klemensa Murańki, występ reprezentacji Polski w kwalifikacjach w Oberstdorfie stanął pod znakiem zapytania.

Kilkanaście godzin później czarny scenariusz sprawdził się. Drugi wynik testu Murańki nie był znany przed treningami i kwalifikacjami. W związku z tym organizatorzy podjęli decyzję o wykluczeniu całej polskiej kadry z eliminacji w Oberstdorfie. Dla Polaków oznaczało to koniec walki o czołowe miejsca w klasyfikacji końcowej turnieju.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile. Arkadiusz Milik w roli głównej

Kwalifikacje odbyły się bez Biało-Czerwonych i gdy już niemal wszyscy pogodzili się z myślą, że tym razem Polacy nie odegrają w zawodach pierwszoplanowych ról, Niemcy poinformowali, że drugi wynik testu Murańki był negatywny. I wtedy ruszyła lawina. Błyskawicznie w sprawę zaangażowały się polskie władze.

Ówczesny minister sportu Piotr Gliński napisał w mediach społecznościowych, iż PZN, przy wsparciu ministerstwa sportu i rządzących, będzie domagał się od Niemców warunkowego dopuszczenia Polaków do konkursu. Głos w sprawie zabrał także Mateusz Morawiecki. "Jeżeli potwierdzą się informacje o kolejnych negatywnych wynikach testów na koronawirusa u naszych reprezentantów - powinni oni zostać dopuszczeni do udziału w pierwszym konkursie Turnieju 4 Skoczni w Oberstdorfie" - napisał na Facebooku ówczesny premier RP.

W całej sprawie dużo z przedstawicielami FIS i organizatorów TCS rozmawiali też Adam Małysz oraz Apoloniusz Tajner, ówczesny dyrektor sportowy kadry i prezes związku. Prośby przyniosły efekt. Niemcy zmienili decyzję i warunkowo dopuścili wszystkich siedmiu Polaków do pierwszej serii konkursu w Oberstdorfie.

Żeby Biało-Czerwoni mogli jednak wziąć udział w zawodach, musieli mieć negatywne wyniki kolejnych testów. Ich rezultaty miały być znane około 9 rano w dniu konkursu. Rozpoczęło się nerwowe oczekiwanie, aż wreszcie PZN poinformował o samych "negatywach" w reprezentacji. Stało się to, co kilkanaście godzin wcześniej wydawało się niemożliwe. Polacy wystartowali w Oberstdorfie.

Tym samym Niemcy zrobili dla naszej kadry wyjątek. W Oberstdorfie nie było już czasu rozgrywać raz jeszcze kwalifikacji, dlatego organizatorzy zrezygnowali z systemu par w pierwszej serii. 57 skoczków, tak jak w zwykłym konkursie PŚ, walczyło o 30 wolnych miejsc w finale. Co więcej, oprócz tradycyjnej serii próbnej przed konkursem, tylko Polacy dostali po jeszcze jednym dodatkowym skoku na zapoznanie się z obiektem w dniu konkursu.

W całej tej historii najbardziej niezwykły był fakt, że Biało-Czerwoni do końca zachowali tak ważną w skokach koncentrację. W Oberstdorfie wielką próbę nerwów wytrzymał przede wszystkim Kamil Stoch, który zajął 2. miejsce. Ustawił się w świetnej pozycji wyjściowej, a kilka dni później świętował w Bischofshofen trzeci w karierze triumf w Turnieju Czterech Skoczni. Nie był osamotniony na końcowym podium zawodów, bowiem na jego najniższym stopniu stanął Dawid Kubacki. Niebywała historia.

Trzy lata później na Turnieju Czterech Skoczni nie będzie testów na koronawirusa. Start Polaków nie jest zagrożony, ale tym razem trudno widzieć Biało-Czerwonych wśród skoczków walczących o Złotego Orła. Od początku sezonu podopieczni Thomasa Thurnbichlera zawodzą i nawet jeden z naszych reprezentantów w najlepszej dziesiątce turnieju byłby dużym zaskoczeniem.

Początek kwalifikacji do konkursu rozpoczynającego 72. TCS w Oberstdorfie zaplanowano na czwartek 28 grudnia na 16:30.

Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: Znany polski komentator odchodzi na emeryturę. "Czuję już zmęczenie"

Komentarze (0)