Cóż by to była za historia. Heung-Chul Choi jest pełny nadziei, że uda mu się spełnić swoje wielkie marzenie i ostatni sportowy cel.
Chociaż w Korei Południowej nie może już liczyć na wsparcie, a o jego dobrych skokach tak naprawdę mało kto pamięta, 42-latek nie zamierza się poddać.
Z pomocą przyszedł prywatny sponsor. - Chciałbym podziękować firmie PMIK za wsparcie zarówno materialne, jak i mentalne w mojej drodze po medal olimpijski - przyznał w rozmowie z portalem m-i.kr.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie
- To ostatnia pozycja na liście moich celów. Moje wyzwanie potrwa tak długo, aż medal igrzysk zawiśnie na mojej szyi - dodał. Koreańczycy nazwali go nawet "legendą skoków narciarskich", chociaż to określenie raczej mocno na wyrost.
A przypomnieć należy, że na początku swojej kariery Heung-Chul Choi zapowiadał się faktycznie na zawodnika dużego kalibru. Podczas MŚ juniorów był piąty, wyprzedzając m.in. Simona Ammanna czy Bjoerna Einara Romoerena.
W karuzeli pt. Puchar Świata w skokach narciarskich pojawił się w 1997 roku mając zaledwie 16 lat. Debiut? W swoim pierwszy konkursie od razu zdołał zdobyć punkty (25. miejsce w Engelbergu). Co ciekawe został wtedy wyżej sklasyfikowanym skoczkiem od m.in. Adama Małysza.
Po stronie największych sukcesów można wymienić dwa złote medale w drużynówce podczas Uniwersjad w 2003 i 2009 roku. W 2001 mógł cieszyć się z kolei ze srebra indywidualnie na tej samej imprezie w Zakopanem.
Dodajmy, że XXV Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2026 odbędą się w dniach 6-22 lutego 2026 roku we Włoszech - gospodarzem będą Mediolan oraz Cortina d’Ampezzo.
Zobacz także:
Zwrot ws. zawieszonego skoczka. "Okazał skruchę"
Dramat Anze Laniska. I to w takim momencie