Trwający sezon jest bardzo ciężki dla skoczków narciarskich z Polski. Próżno szukać biało-czerwonych w pierwszej "dziesiątce" konkursów Pucharu Świata, choć zdarzają się wyjątki. Niemniej najlepszy z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera zajmuje dopiero 23. miejsce w klasyfikacji generalnej, a jest nim Aleksander Zniszczoł.
Wyjątkowo słabo w obecnym sezonie prezentuje się Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski notuje prawdopodobnie najgorszy okres w swojej karierze. Najlepsze miejsce, które uzyskał w trwającej kampanii to 11. w Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku.
Po ostatnich zmaganiach w Willingen 4 lutego Stoch w rozmowie z portalem skijumping.pl poinformował, że kolejne zawody przed nim to wyjazd do Stanów Zjednoczonych, w których jeszcze nigdy nie był. Z kolei trener Thurnbichler otwarcie mówił wówczas, że jeszcze nie podjął decyzji o tym, kto pojedzie do USA.
- Tak, to będzie mój debiut. Ze sportowego punktu wiadomo, że to na pewno nie będzie dla mnie łatwy weekend. Ale jeżeli chodzi o atmosferę, to z pewnością będzie fajnie. W zeszłym roku było mnóstwo polskich kibiców, Polonii. To też będzie ciekawe doświadczenie skakać przed taką publicznością. Myślę, że dla kibiców to będzie fajnie, że jedziemy jakby wszyscy, całą kadrą, aby się tam zaprezentować i będą mogli zobaczyć nas na żywo - powiedział w rozmowie z portalem skijumping.pl
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
Dopiero we wtorek przed południem trener Thomas Thurnbichler przedstawił pięciu skoczków, którzy udadzą się do Lake Placid i Sapporo. W kadrze faktycznie znalazł się Kamil Stoch (a także Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek). Czyżby wiedział już o tym dwa dni wcześniej?
10 lutego rozpocznie się rywalizacja w amerykańskim Lake Placid. Pierwszego dnia czekają nas dwa konkursy - indywidualny oraz duetów. Dzień później odbędzie się drugi z konkursów indywidualnych. Następnie rywalizacja przeniesie się do japońskiego Sapporo (17-18 lutego).
Zobacz także:
"Proszę się nie dziwić". Wyjaśnił, dlaczego Zniszczoł stracił podium