Kilka lat temu w skokach zaczęto powiększać mamucie obiekty, dzięki czemu obecnie można na nich latać ponad 240, a czasami nawet 250 metrów. W ostatnim czasie jednak coraz częściej pojawia się temat skoczni gigantycznych.
Te swoją wielkością byłyby klasyfikowanie pomiędzy dużymi obiektami a mamutami i miałyby mieć swój punkt konstrukcyjny umiejscowiony mniej więcej na 170. metrze. Zdaniem Jakuba Kota takie rozwiązanie pasowałoby zawodnikom, którzy przeważnie wolą większe skocznie. Aczkolwiek ich postawienie to nie jest wcale taka prosta sprawa.
Pieniądze
- Wiele pewnie zależy od budżetu. Wybudowanie obiektu to jedno, ale utrzymanie go to inna sprawa. To bez wątpienia ciekawy pomysł. W kalendarzu brakuje takich skoczni jak w Willingen czy jeszcze większych. Jednakże postawienie czegoś, aby tylko stało i niszczyło się, nie ma sensu. A takie wielkie skocznie często służą tylko przy okazji konkursów i nie używa się ich nawet do treningów - mówi ekspert Eurosportu w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne sceny tuż przed meczem. Trudno się nie wzruszyć
Już kilka lat temu miała rozpocząć się modernizacja obiektu w Ironwood w Stanach Zjednoczonych, który właśnie byłby zaliczany do kategorii giganta. Najnowszy plan zakłada zakończenie prac w 2025 roku. Inną opcją jest Harrachov, gdzie jeszcze niedawno odbywały się loty narciarskie. Obecnie czeska skocznia jest w fatalnym stanie. Tam także myśli się o "gigancie". Jednak w tym temacie nie słychać żadnych pozytywnych informacji.
Jakub Kot podkreśla, że skoki narciarskie w Czechach są obecnie w strasznej zapaści i potrzeba im skoczni normalnych lub średnich, aby młodzież miała możliwość trenowania, a tego na tak dużym obiekcie nie da się robić. Nie można też zapominać o kosztach utrzymania. Pewnym pomysłem byłoby zapewnienie w takim miejscu całorocznych atrakcji, które pozwalałby zarabiać. Dodatkowo można wyłożyć igielit, dzięki czemu organizowano by zawody latem.
Nasz rozmówca nie jest także przekonany do wybudowania takiej skoczni w Polsce, gdyby pojawiła się taka idea. - Trzeba byłoby się zastanowić, czy to ma sens. Już obiekt w Wiśle jest rzadko używany. Na pewno lokalni trenerzy znaleźliby mnóstwo rozwiązań, aby te środki przeznaczyć na inne potrzeby. Raczej trzeba szkolić młodzież, a takie skocznie nie są do tego odpowiednie. Moim zdaniem dużo głosów byłoby przeciwnych i słusznie. Pieniądze można wykorzystać zupełnie inaczej, nawet na wybudowanie obiektów K-5 czy K-7 dla dzieci - twierdzi były zawodnik.
"Giganty" w Polsce?
Inną opcją byłoby powiększenie dużych obiektów, jak ten w Willingen. Mimo wszystko w opinii 34-latka to nie jest takie proste i nie wystarczy wyłącznie zmienić profil skoczni. Aczkolwiek w miejscu, w którym ostatnio gościł Puchar Świata, akurat jest na to przestrzeń. - Być może w niektórych przypadkach można by to zrobić, ale nie wiem, czy warto dokonywać takich inwestycji - zakończył Jakub Kot.
Następne zawody PŚ odbędą się w Lake Placid. Wszystko rozpocznie się od piątkowych kwalifikacji (godz. 23:00). W sobotę odbędzie się konkurs indywidualny (godz. 15:15) oraz duetów (godz. 23:00). Na niedzielę za to zaplanowano kwalifikacje (godz. 14:00) i zawody indywidualne (godz. 15:15). Relacja tekstowa "na żywo" w WP SportoweFakty.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty.
Czytaj także:
- Szkoleniowiec apeluje. "Jeśli się go teraz przekreśli, to stracimy wielki talent"
- Słowa Stocha dają do myślenia. Znał decyzję trenera?