Skoki narciarskie na Narodowym w Warszawie? "To nie jest trudne"

Skoki narciarskie na PGE Narodowym? Zdaniem Przemka Gawędy jest to możliwe. - Nasza cywilizacja chce lądować na Marsie i budować tam bazy, więc tym bardziej wbudowanie skoczni w strukturę obiektu piłkarskiego nie jest skomplikowanym zadaniem - mówi.

Mateusz Kmiecik
Mateusz Kmiecik
wizualizacja skoczni na Stadionie Narodowym WP SportoweFakty / materiał własny / wizualizacja skoczni na Stadionie Narodowym
Już kilka lat temu w polskich mediach pojawił się temat przeprowadzenia konkursu skoków narciarskich na PGE Narodowym w Warszawie. Wydawało się, że do tego może dojść, ale ostatecznie temat upadł.

Jak przyznaje Przemek Gawęda, prezes Pracowni Reżyserii Architektury ARCHIGEUM, która odpowiada za projekt tunelu na rozbiegu Wielkiej Krokwi im. Stanisława Marusarza, zawody na obiekcie w stolicy Polski powinny się odbyć już dawno i chociaż nadal do tego nie doszło, Polski Związek Narciarski mógłby dążyć do tego. Szczególnie że ideę tę popierał FIS.

- Możliwość zorganizowania skoków na Stadionie Narodowym czy ogólnie na tak dużym obiekcie w Polsce daje ogromne korzyści wizerunkowe. To takie nowe otwarcie dla tej dyscypliny i pokazanie, że można to robić na terenach płaskich w naszym kraju. Jestem pewien, że wszystkie bilety zostałyby wyprzedane. Polacy kochają skoki i udowodnili, że są w stanie przybyć tłumnie na konkursy. Możemy zrobić z tego sportowe show, jakiego świat nie widział - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Gawęda.

ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"

Jak zbudować taką skocznię?


Co ważne, wybudowanie skoczni na stadionie jest możliwe. Ona może być tymczasowa i stworzona z rusztowań lub elementów stalowych. W jego opinii takie podejście do skoków narciarskich to coś, czego ta dyscyplina potrzebuje. Same zawody dałyby marketingowy impuls. – Na początek oddemonizujmy temat, gdyż powstało sporo mitów, że to trudne technicznie. Spójrzmy z tej strony. Nasza cywilizacja chce lądować na Marsie i budować tam bazy, więc tym bardziej wbudowanie skoczni w strukturę obiektu piłkarskiego nie jest skomplikowanym zadaniem - zaznacza architekt.

- Owszem, wymaga to rozplanowania zgodnego z normami FIS oraz zbilansowania budżetu. Federacja światowa mogłaby zagwarantować kilkuletnie otwarcie Pucharu Świata na stadionie. W mojej opinii to byłaby piękna sprawa. Warto być pierwszym. Dla przykładu na PGE Narodowym była już siatkówka, był windsurfing, a więc czas na skoki - rozwija.

Jak miałby wyglądać taki obiekt? To już kwestia do ustalenia. Tak naprawdę wszystko zależy od samego stadionu i jego budowy. Najważniejsze, aby dostosować się do regulaminu, który narzuca światowa federacja. Wpasowanie skoczni to już kwestie techniczne. Co ciekawe, jego zdaniem, w Polsce na taką konstrukcję nadaje się nie tylko Warszawa, ale także Stadion Śląski w Chorzowie oraz Polsat Plus Arena Gdańsk. - Żeby doprowadzić do takiego wydarzenia, trzeba o nie zabiegać. Czynnik wpływów jest istotny, ale mamy mocne środowisko skoków narciarskich, które ma potencjał, aby tego dokonać. Warto wyjść poza schemat. Nadawajmy ton i nie bójmy się tego - dodaje.

Skoki w Arabii


Zresztą według niego w przyszłości powinny również spełnić się słowa Sandro Pertile o konkursach w krajach arabskich czy nawet w Brazylii na Estadio Do Maracana w Rio de Janeiro. - Jeżeli znajdzie się inwestor, jako architekt zaprojektuję dla Włocha przenośny obiekt, o którym mówił - przyznaje prezes ARCHIGEUM.

W takim momencie pojawia się także temat skoczni w halach. Zdaniem naszego rozmówcy budowa takiego obiektu jest droga i mało opłacalna. Aczkolwiek jest przekonany, że coś takiego powstanie, choć raczej będzie to jedna, maksymalnie dwie konstrukcje na świecie. - Pewnie w Niemczech i ewentualnie w jakimś kraju arabskim. Na pewno to pozwoli stworzyć sterylne warunki do skakania, ale świat się zmienia i sama dyscyplina także ewoluuje - twierdzi Przemek Gawęda.

Twierdzi, że ciężar całego kalendarza Pucharu Świata dalej w głównej mierze będzie opierał się na Europie, gdyż skoki są niejako wpisane w zimową aurę. Jeśli w przyszłości powstanie jakaś skocznia w Arabii Saudyjskiej lub państwach sąsiednich, odbędą się tam pewnie z dwa konkursy. Uważa on, że prędzej zmieni się długość samego sezonu albo nawet zostanie połączony letni i zmowy cykl. Wówczas PŚ mógłby rozpoczynać się w październiku, co pozwoliłoby "dorzucić" pięć lub nawet sześć weekendów konkursowych. W tym czasie na naszym kontynencie nie ma jeszcze śniegu, a to można wykorzystać na organizację zawodów w bardziej egzotycznych miejscach.

Fot. materiał własny WP Fot. materiał własny WP
I tutaj widzi on szansę na Arabię czy nawet Brazylię, o której wspominał Sandro Pertile. Byłoby to wizerunkowo pozytywnie mocne uderzenie dla dyscypliny. Wraz z rozpoczęciem zimy, na przełomie listopada i grudnia, Puchar Świata tradycyjnie wracałby do Europy i kończył się w Planicy. Oczywiście uważa, że wydłużenie sezonu należy omówić ze środowiskiem trenerskim i samymi skoczkami, ale taki scenariusz jest do przyjęcia i wzbudza ciekawość. - Z brazylijskiej Maracany na PGE Narodowy i później do Zakopanego? Dlaczego nie - dodaje.

Przyszłość


Pomysłem prezesa Pracowni Reżyserii Architektury ARCHIGEUM są skocznie nowej generacji, tzw. hydrauliczne, czyli bardziej zautomatyzowane. - Można by regulować ich profil, a więc także powiększać. Te obiekty i tak co jakiś czas są przebudowywane, co kosztuje. Z hydraulicznymi byłoby taniej. W mojej ocenie niebawem "pęknie" też granica 300 metrów i prawdopodobnie uda się to w ciągu 15 lat - przekonuje.

- Przeprowadziliśmy symulację, że lot w granicach około 500 metrów byłby możliwy i bezpieczny do wykonania przy obecnym sprzęcie. Uważam, że sam Adam Małysz u szczytu swojej kariery dałby radę oddać i wytrzymać tak długi skok, gdyby taka skocznia istniała. Proponuję, aby zapytać o opinię w tej kwestii samego prezesa PZN. Jestem przekonany, że usiadłby na belce z dużym entuzjazmem i nie odmówiłby sobie przyjemności takiego lotu. Dopóki skoki narciarskie będą istnieć, tak długo będzie chęć łamania kolejnych barier - zaznacza.

Podkreśla również, że należy rozbudowywać bazę szkoleniową złożoną z mniejszych skoczni dla dzieci na terenach płaskich w Polsce. - Był pomysł, aby skocznie na wzór tych w Chochołowie pojawiły się w Koronowie niedaleko Bydgoszczy. Uczestniczyłem w takich rozmowach. Problem polega na tym, że budowa obiektów tego typu poza Małopolską nadal powoduje, że temat jest postrzegany, jakby wylądowało ufo, co utrudnia finansowanie. Nie musi tak być. Te ośrodki potrzebują wsparcia i wpięcia w system - mówi.

Wiele przestrzeni do rozwoju jest również w kwestii treningów, w czym może pomóc technologia. Sporo dzieje się w temacie sprzętu dla zawodników. - Sztuczna inteligencja na pewno może zagościć w skokach i je rozwinąć. Norwegowie wypowiadali się, że tunel na rozbiegu w Zakopanem może być impulsem do powstania skoczni nowej generacji i to są te obiekty o cechach hydraulicznych, o których wspomniałem. Ponadto chęć zbierania danych od belki do wylądowania jest ogromna. Aktualnie każdy detal się liczy. Na pewno warto inicjować takie rzeczy - podsumowuje Przemek Gawęda.

Mateusz Kmiecik, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Nie szczędził cierpkich słów. "Jesteśmy po prostu słabi"
Kubacki dostał prezent. Ta reakcja mówi wszystko

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×