W sobotę w Iron Mountain rozegrane zostały dwa konkursy Pucharu Kontynentalnego. Do samego końca nie było wiadomo, czy wystąpią w nim reprezentanci Polski. W piątek Maciej Kot poinformował w mediach społecznościowych, że ich podróż do Stanów Zjednoczonych była pełna kłopotów. Polska kadra spędziła w trasie ponad dobę, a na domiar złego zaginęły bagaże skoczków.
"Odwołany lot do Chicago, 28 godzin w podróży, 7 godzin czekania w Detroit, zagubiony sprzęt i narty… ale jesteśmy w Iron Mountain Trzymajcie kciuki żeby bagaże doleciały przed zawodami" - pisał wówczas.
Biało-Czerwoni ostatecznie wzięli udział w obu konkursach choć nie dlatego, że ich narty dotarły na miejsce, a dlatego, że z pomocą ruszyli rywale. Kot w kolejnym wpisie przekazał kulisy całej sytuacji, dziękując zarazem tym, którzy wyciągnęli rękę do Polaków.
"Wczorajszy dzień był walką o możliwość udziału w zawodach ze względu na brak nart, które nie doleciały na czas. Po raz kolejny skoczkowie z różnych krajów pokazali, że idea fair play jest wciąż aktualna i ruszyli nam na pomoc" - napisał na Instagramie.
Na koniec podziękował całej rodzinie #skijumpingfamily, podziękował Jonasowi Schusterowi i pogratulował mu zwycięstwa w jednym z konkursów.
W niedzielny wieczór czasu polskiego odbędzie się jeszcze jeden konkurs PK w Stanach. Jak przekazał Kot, sprzęt skoczków w końcu dotarł na miejsce.
W sobotę Kot był najlepszym z Polaków w pierwszych zawodach (13. miejsce), w drugim najlepszym z nich okazał się Andrzej Stękała (11. lokata).
Czytaj także: Kubacki w rzadko spotykanej roli. Możesz przegapić
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła