Gdy na początku XXI wieku wybuchła w Polsce Małyszomania, trenerem kadry narodowej skoczków narciarskich był Apoloniusz Tajner. To on wraz z Adam Małysz świecił pierwsze triumfy na skoczniach całego świata. A tych było sporo, gdyż Małysz przez lata utrzymywał się na topie. W 2004 roku Tajner podał się do dymisji i rozpoczął pracę w PZN.
W kadrze był wtedy Tomisław Tajner. To nie zbieżność nazwisk. Syn został powołany przez ojca do reprezentacji Polski i startował w zawodach Pucharu Świata, mistrzostwach świata, a nawet igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City 2002.
Tomisław Tajner kariery jako skoczek narciarski nie zrobił. Incydentalnie sięgał po punkty Pucharu Świata, a w całej karierze wywalczył ich 22. Życiowe rezultaty to 24. miejsca w Titisee-Neustadt i Engelbergu. W zawodach rozgrywanych w Polsce Tajner nigdy nie znalazł się w czołowej trzydziestce.
ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym
Po raz ostatni w PŚ wystąpił w 2010 roku. Później zakończył karierę i skupił się na pracy szkoleniowej. Skoki narciarskie uprawiała także jego córka Sara. Tomisław Tajner prowadził także biznes.
Prowadził wypożyczalnię nart i sprzętu narciarskiego przy trasach w Wiśle Kubalonce.
- Najlepszy czas na wypożyczenie nart zaczyna się od okresu przedświątecznego i trwa do końca ferii. Można łatwo policzyć, że czas "żniw" trwa mniej więcej dwa, trzy miesiące. Wtedy w góry zjeżdżają się rodziny i chętnie korzystają z różnych usług - powiedział Tajner w rozmowie z WP SportoweFakty, gdy wybuchła pandemia koronawirusa.
Narciarstwo to miłość Tajnerów. Sport w tej rodzinie przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. I to zarówno jeśli chodzi o treningi, jak i biznes.
Czytaj także:
Kiedy Stoch zakończy karierę? Sam zainteresowany zabrał głos
Niespodziewany lider Polaków w Raw Air