Ekspert grzmi ws. polskiej kadry. "Źle o niej świadczy"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski /  Na zdjęciu: Aleksander Zniszczoł
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Aleksander Zniszczoł

Kazimierz Długopolski przyznał, że kondycja polskich skoków narciarskich wciąż jest w opłakanym stanie. - Sezon jest mizerny i niestety wcześniej można było się tego spodziewać - mówi nam były trener.

Aleksander Zniszczoł uratował honor reprezentacji Polski, stając na podium konkursu w Lahti. Trener Thomas Thurnbichler zaznał widocznego uczucia ulgi. Część kibiców zapewne się lekko zdziwiła, zwłaszcza że weekend wcześniej w Oberstdorfie cieszynianin nie błysnął.

W rozmowie z nami Kazimierz Długopolski kilka tygodni temu przyznał, że nie zanosi się, by któryś polski skoczek w tym sezonie zakończył zawody w czołowej trójce (więcej -> TUTAJ).

- Faktycznie, nie spodziewałem się, że Aleksander Zniszczoł stanie na podium. Nie mogę jednak powiedzieć, że taki rezultat mnie zszokował. Wspominałem, iż z postawą prezentowaną przez polskich skoczków o miejsce w czołowej trójce będzie niezwykle trudno, aczkolwiek nie jest ono niemożliwe - mówi były trener w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Czasami wystarczy łut szczęścia. Na pewno należy Olka pochwalić. To ogromny sukces. Bez dwóch zdań właśnie on jest liderem naszej reprezentacji. Szczerze mówiąc myślałem, że na podium stanie prędzej Piotr Żyła, który jest chimeryczny, a mimo tego potrafi zaskoczyć. Niemniej pomyliłem się i dlatego muszę uderzyć się w pierś. Zarówno z powodu tego, że nie widziałem w takiej roli Olka, jak i myślałem, że polski skoczek raczej nie stanie w tym sezonie na podium - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym

"Źle to o nas świadczy" 

Żaden z polskich skoczków nie zajmuje miejsca w czołowej dwudziestce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W Pucharze Narodów Biało-Czerwoni zajmują szóstą lokatę, z ogromną stratą do podium. Krótko mówiąc, nie jest dobrze.

- Fakt, że Zniszczoł jest liderem naszej kadry, źle o niej świadczy. Naturalnie nie chodzi o to, by mu ujmować, bo rozgrywa bardzo udany sezon. Niemniej nie mówimy o zawodniku na miarę potencjału Kamila Stocha, Piotra Żyły, czy Dawida Kubackiego, których skala talentu jest znacznie większa. Coś poszło nie tak. Powinniśmy o bieżących rozgrywkach jak najszybciej zapomnieć i skupić się na następnych - zauważa nasz rozmówca.

To nie było ostatnie podium?

W tej chwili trwa cykl Raw Air. Pierwszy konkurs w Trondheim ponownie nie przyniósł powodów do optymizmu. Z kolei drugi mógł wywołać entuzjazm. Wszyscy Polacy przebrnęli przez pierwszą serię. Kubacki, Zniszczoł i Stoch zakończyli rywalizację w czołowej dwudziestce (kolejno piętnasta, osiemnasta i dziewiętnasta). Choć trudno mówić o wielkich dokonaniach, widać przełom. Kolejnym przystankiem, zamykającym cykl, będzie skocznia mamucia w Vikersund.

- Na tego typu obiektach mamy większe szanse na czołowe lokaty. Pierwsze zawody w Norwegii były nieudane, ale czy kogoś to już w tej chwili dziwi? W każdym razie nie zdziwię się, jeśli w Vikersund albo później w Planicy zabłysną Żyła lub Zniszczoł. Ba, nie wykluczam kolejnego podium przy łucie szczęścia. Trzeba powalczyć, by zamknąć ten sezon ze smakiem - podsumowuje Kazimierz Długopolski.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
- Ruszyła maszyna? "Skacze agresywnie i nisko szybuje nad zeskokiem"
- Nie rozumie krytyki. "Byliśmy lepsi"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty