Żyła nie obronił pozycji. Zaskoczenie w klasyfikacji Planica 7

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Piotr Żyła
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Piotr Żyła nie zdołał utrzymać pozycji wicelidera cyklu Planica 7. Polak wypadł z czołowej dziesiątki. Na świetnym siódmym miejscu znajduje się Ukrainiec Jewhen Marusiak, co można uznać za dużą niespodziankę.

Po pierwszej serii cyklu Planica 7 Piotr Żyła zajmował 2. miejsce ze stratą wynoszącą zaledwie 0,6 pkt do prowadzącego Ryoyu Kobayashiego.

W piątkowym konkursie Żyła już tak dobrze się nie zaprezentował i wypadł z czołowej dziesiątki. Aktualnie zajmuje 11. miejsce i jest najlepszym Polakiem.

Na 15. pozycji sklasyfikowany jest Aleksander Zniszczoł, natomiast dwa "oczka" niżej znajduje się Kamil Stoch. Ponadto 32. miejsce zajmuje Dawid Kubacki.

43. jest Maciej Kot i swojego dorobku już nie poprawi. Zabrakło dla niego miejsca w składzie na konkurs drużynowy, nie wystąpi także w finale sezonu.

Po 3 z 7 serii na czele stawki jest Daniel Huber. Austriak o 9,4 pkt wyprzedza Timiego Zajca. Podium uzupełnia kończący karierę Peter Prevc.

Klasyfikacja cyklu Planica 7 (po 3 z 7 serii):

MiejsceZawodnikKrajPunkty
1. Daniel Huber Austria 655.6
2. Timi Zajc Słowenia 646.2
3. Peter Prevc Słowenia 642.8
4. Johann Andre Forfang Norwegia 630
5. Ryoyu Kobayashi Japonia 628.2
6. Stefan Kraft Austria 620.3
7. Jewhen Marusiak Ukraina 607.1
8. Daniel Tschofenig Austria 605
9. Pius Paschke Niemcy 604.8
10. Karl Geiger Niemcy 601.5
11. Piotr Żyła Polska 601
15. Aleksander Zniszczoł Polska 584.5
17. Kamil Stoch Polska 581.1
32. Dawid Kubacki Polska 350.1
43. Maciej Kot Polska 147.3

Czytaj także:
Wrócił stary Piotr Żyła. "Jak ktoś się nie zna, to niech się nie odzywa"
Małysz rozwiał wątpliwości ws. Thurnbichlera

ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

Komentarze (1)
avatar
pingo
22.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kogo obchodzi jakiś upainiec w skokach ? Zróbcie z nim wywiad jeszcze , bo za mało polityki w sporcie