To już oficjalna informacja. PZN zgodził się na prośbę Kamila Stocha i pozwolił trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu przygotowywać się do nowego sezonu z indywidualnym trenerem.
36-latek będzie trenował poza główną kadrą, którą nadal prowadzić będzie Thomas Thurnbichler. Z kolei nowym szkoleniowcem Stocha zostanie najprawdopodobniej Michal Doleżal.
Na łamach Interii Jan Szturc, doświadczony trener i pierwszy szkoleniowiec Adama Małysza przyznał, że taki ruch Kamila Stocha, jeśli sam skoczek czuł taką potrzebę, ma sens. Wskazał jednak zagrożenia dla całej reprezentacji, jakie powstały w wyniku takiej decyzji.
- I może się tak zdarzyć, że atmosfera w zespole nie będzie zdrowa, bo za jedną grupę odpowiadał będzie Thurnbichler, Kamil ma swojego trenera, a do tego gdyby jeszcze Piotrek z Dawidem mieli swojego... - przestrzegł Jan Szturc.
- Później wiadomo, że nie zawsze wszystkie tryby się zazębiają. Jeśli byłyby trzy głosy, to wtedy nie ma wspólnego mianownika, bo zawsze ktoś będzie ciągnął na swoją stronę. I tutaj jest to ryzyko - dodał.
Na przedstawienie nowego trenera PZN Kamil Stoch otrzymał czas do końca maja.
Czytaj także: Szef PŚ reaguje na wyczyn Kobayashiego. "Dla mnie szok"
ZOBACZ WIDEO: Pierwsza edycja gali Herosi WP SportoweFakty za nami. Zobacz, kto wygrał