Przed sezonem 2024/2025 wprowadzono jedną znaczącą zmianę, które dotyczyła wszywania chipów w kombinezony zawodników. Zgodnie z nowymi zasadami, tylko takie stroje mogą zakładać skoczkowie narciarscy podczas oficjalnych serii treningowych, kwalifikacji czy konkursów.
Wydawało się, że dzięki temu zmniejszy się liczba dyskwalifikacji. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Już w sobotę łącznie zdyskwalifikowanych zostało pięć zawodniczek, w tym dwie jeszcze przed konkursem. Podobnie było w przypadku kwalifikacji mężczyzn, gdzie spotkało to czterech zawodników. Kibice dziwili się, jak to w ogóle możliwe?
Dlaczego skoczkowie i skoczkinie dalej są dyskwalifikowani?
Trzeba przede wszystkim zaznaczyć, że kontrole przed i po skoku, odbywają się tak samo, jak przed rokiem. Proces chipowania opisał nam za to Jakub Kot. Przyniesiony przez trenera kombinezon jest rozkładany na stole i sprawdza się jego przepuszczalność, która nie może być mniejsza niż 40 litrów na metr kwadratowy w ciągu sekundy. Wykonuje się to specjalną maszynką.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Badany jest też krój kombinezonu, czyli sposób uszycia. Strój wiszący na wieszaku musi mieć nogawki równoległe do linii ramion, to znaczy być po prostu w naturalnej pozycji, nogawki nie mogą rozchodzić się na boki. Sprawdza się także długość samej nogawki.
- Z tego, co słyszałem, kontrolowane są również te dzióbki czy namioty, które tworzyły się w kroczu zawodników siedzących na belce startowej. Podobno strój leżący na stole nie może mieć właśnie takiego efektu podwijania się materiału. Jeśli wszystko się zgadza, można otrzymać chipy i taki kombinezon jest zatwierdzony - mówi ekspert Eurosportu w rozmowie z WP SportoweFakty.
Kontrole takie, jak zawsze
W trakcie zawodów przed oddaniem skoku jest kontrolowana wysokość kroku tak, jak do tej pory. Po zakończonej próbie skoczek także idzie na kontrolę, a tam można sprawdzić, chociażby obwody kombinezonu w udzie czy biodrze, masę ciała, długość nart lub montaż wiązań. To przy chipowaniu nie jest weryfikowane. Trzeba też pamiętać, że materiał się rozciąga. On może być dobry w czwartek rano, lecz ktoś przez noc jest w stanie stracić trochę w brzuchu, co spowoduje, że strój będzie za duży. Dlatego, mimo wcześniej zamontowanych chipów, dyskwalifikacje wciąż są możliwe.
Warto jeszcze podkreślić, że od obecnego sezonu na dole skoczni znajduje się dwóch niezależnych kontrolerów. - Wcześniej padały pytania, dlaczego przepisy są obchodzone. Jednym z powodów była zbyt mała liczba kontrolerów. Nie ma możliwości, aby jedna osoba sprawdziła wszystkich. Teraz można skontrolować dwa razy więcej zawodników, co w teorii może powodować większą liczbę dyskwalifikacji lub na odwrót, gdyż skoczkowie będą się bardziej pilnować - zaznacza Jakub Kot.
FIS sam odstrasza kibiców?
Jednocześnie zwraca uwagę, że FIS w ten sposób sam odstrasza kibiców, gdyż te wszystkie zmiany są mało czytelne. Przeciętny widz ma prawo ich nie zrozumieć. Dlatego jego zdaniem warto wyjść fanom naprzeciw i podać różne informacje.
- Można pokazać, ile kombinezonów zachipowały poszczególne kadry, w którym stroju skacze dany zawodników i ile prób oddał w każdym z nich. Przy dyskwalifikacjach również powinna być dokładna wiadomość, za co została ona przyznana. Czasami skoki są nudne, bo wszyscy skaczą w jedną dziurę. Gdyby widz dostał różne ciekawostki, każdy mógłby sobie dobudować jakąś historię. Wówczas ludzie by tym żyli - przekonuje nasz rozmówca.
Pytań jest więcej
Według obecnych przepisów, w tracie konkursu można użyć wyłącznie jeden kombinezon. Sytuacja zmienia się, gdy pada śnieg lub deszcz. W takiej sytuacji jury daje wyraźną zgodę na przebranie stroju. Tak było już w Lillehammer. Niestety, tu powstają kolejne pytania, chociażby o to, co zrobić, gdy opad pojawi się w trakcie pierwszej serii? Czy w takim momencie zgoda od jury powinna dotyczyć wszystkich, czy tylko tych, skaczących w trakcie gorszych warunków?
Kombinezon można zmienić też, jeśli ulegnie zniszczeniu. Kibice mogą się zastanawiać, co się stanie, jeśli ktoś zrobi to specjalnie. Cały czas mimo wszystko mamy sporo niewiadomych, a odpowiedzi na nie najpewniej będziemy poznawać podczas kolejnych weekendów ze skokami narciarskimi.
Zmagania skoczków w Ruce zaplanowano od piątku 29 listopada do niedzieli 1 grudnia. Relacje tekstowe "na żywo" przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty