Kamil Stoch, jeden z najbardziej utytułowanych polskich skoczków narciarskich, staje przed rozpoczęciem kolejnego sezonu Pucharu Świata, swojego ostatniego w długiej karierze zawodniczej, z optymizmem i niespotykaną od dawna pewnością siebie.
- Dla mnie ważne jest to, co jest teraz. Na tym etapie przygotowań dawno nie czułem się tak pewny siebie. Nie mówię, że czuję się wspaniale i "dawać już to Lillehammer, będę wygrywał". Ale jestem pewny siebie i mam chęć oddawać kolejne skoki - zapewnia w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: setki tysięcy wyświetleń! Nagranie z Sochanem robi furorę
- W ostatnich latach późną jesienią martwiłem się, czy zdążę się wyrobić ze wszystkim do pierwszego konkursu, że przede mną jeszcze ogrom pracy, a sezon jest zaraz za rogiem. Dzisiaj jestem spokojny. Zrobiłem, co się dało i mam całą zimę na to, żeby skakać na najwyższym poziomie - dodaje Stoch.
To istotna zmiana, biorąc pod uwagę, że ostatnie sezony były dla Stocha trudne, a zwłaszcza ich początki okazywały się słabe. Trzy poprzednie lata były wyzwaniem, a złe starty były konsekwencją letnich i jesiennych przygotowań, co skutkowało tym, że dopiero po jakimś czasie łapał rytm i próbował piąć się w górę stawki.
Ważnym elementem, który przyczynił się do tej zmiany u 38-letniego Stocha, jest praca nad aspektami mentalnymi.
- To od razu precyzując: nie pracuję z psychologiem, tylko z trenerem mentalnym. Ale owszem, to praca, dzięki której jestem dziś lepszym zawodnikiem. Musiałem wypracować w sobie podejście, że wynik sportowy owszem, jestem celem, do którego dążę, ale nie mogę myśleć o nim, tylko o pracy, którą muszę wykonać, by go osiągnąć - zdradza trzykrotny mistrz olimpijski.
Ta "mozolna robota" - jak sam ją określa - stawiania dwóch kroków do tyłu, by zrobić pół kroku do przodu, w końcu zaczyna procentować, dając mu większą pewność siebie i spokój u progu sezonu zimowego.
Nowy sezon PŚ w skokach narciarskich 2025/2026 rozpocznie się w weekend 21-23 listopada w Lillehammer w Norwegii. Inauguracja będzie obejmować zawody drużyn mieszanych, a następnie dwa konkursy indywidualne.
A optymizmu nie widać na horyzoncie.