Łukasz Kruczek przyznaje, że Polacy trafili w Klingenthal na korzystne warunki pogodowe. - Zawody były bardzo szalone, jak to zwykle bywa w przypadku, gdy jest wiatr. Ta skocznia jest taka kapryśna, o czym mówiliśmy już wcześniej. Wszyscy moi podopieczni skakali dobrze, bez wyjątku. Większości z nich dopisało szczęście, co w połączeniu z udanym skokiem daje dobry rezultat. Mamy tego efekty w postaci świetnych wyników naszych reprezentantów, a szczególnie Krzyśka, który ten konkurs wygrał - powiedział portalowi SportoweFakty.pl trener biało-czerwonych.
Zawody w Klingenthal w mediach określane są jako "szalone". Trwały one kilka
godzin, a ze skoków zrezygnowali Gregor Schlierenzauer i Anders Bardal. - Zamieszanie było duże, gdyż warunki pod koniec serii zaczęły się dosyć gwałtownie pogarszać. Zaczęły robić się dłuższe przerwy i nie dawało się już lądować daleko - dodał Kruczek.
Ofiarą fatalnych warunków w końcówce pierwszej serii był Kamil Stoch, który skoczył tylko 117 metrów. Nikt nie miał jednak pretensji do skoczka z Zębu. Bardal i Schlierenzauer (kolejni na liście po Stochu) po telefonicznych konsultacjach ze swoimi szkoleniowcami postanowili nie siadać na belce startowej z powodu niebezpiecznych warunków atmosferycznych. Po zakończeniu pierwszej serii organizatorzy chcieli rozegrać jeszcze drugą kolejkę, ale aura na to nie pozwoliła.
Przypomnijmy, że jednoseryjny konkurs na Vogtland Arenie padł łupem Krzysztofa Bieguna, a miejsca w czołowej "10" zajęli również Piotr Żyła, Maciej Kot i Jan Ziobro.
Jesteś fanem sportów zimowych? Polub nasz fanpage na facebooku --->>>