Piotr Żyła po raz pierwszy swoje urodziny obchodził na skoczni. - Tak się złożyło, że urodziny przypadły mi na turniej w rodzinnej Wiśle. Szkoda, że trochę nie poniosło, ale i tak jest fajnie - śmiał się pochodzący z Wisły zawodnik.
O tym, że najbardziej złotousty z polskich skoczków kończy 27 lat uświadomił go... spiker. - Ile mam? 27? Myślałem, że "osiemnastkę" i dlatego tyle ludu się zeszło - żartował w swoim stylu Żyła.
Od organizatorów "Wiewiór" otrzymał efektowny tort imitujący skoczka narciarskiego na buli. W rolę Żyły wcielił się na urodzinowym cieście... popularny wiewiór z "Epoki lodowcowej".
- Zapraszam wszystkich kibiców na torta. Nie wiem czy dla każdego wystarczy, ale jakoś damy radę - dodawał 27-latek. Na apel spikera i uwagę, że ten ostatnio bardzo schudł kibice jednak urodzinowy prezent Żyle odpuścili.
Skoczek nie miał za to taryfy ulgowej w temacie rozdawania autografów, wspólnych zdjęć z kibicami i... wywiadów. Czego z okazji urodzin Polak sobie życzył? - Chciałbym, żeby... Nie, to głupie i znowu powiedzą, że gadam głupoty - przerwał ze śmiechem Żyła.
Skoczek uległ jednak namowom dziennikarzy i odparł: - Chciałbym jak będę miał 35 lat jeszcze skakać i to tak, żeby mnie nie poskładało.
Tym razem jednak tradycyjnego "piwka" nie było. Zaraz po zawodach polska kadra skoczków zapakowała się do busa i ruszyła do Zakopanego. - Piotrek zaprosił nas w środę na kolację. Była fajna atmosfera, pośmialiśmy się, pożartowaliśmy. A w dniu zawodów złożyliśmy mu wszyscy życzenia. Życzyliśmy mu przede wszystkim zdrowia, dalekich lotów i żeby humor nigdy go nie opuszczał - przyznał Kamil Stoch, lider polskiej kadry skoczków.