Taryfy ulgowej nie ma. Choć zimą szkolne korytarze często świecą pustkami, latem lub po zakończeniu sezonu nawet święcący triumfy zawodnicy muszą przeprosić się z książkami i nadrobić zaległości. Na koniec czeka ich przystąpienie do egzaminu końcowego lub matury. To jedna z tych placówek, gdzie sport i wykształcenie naprawdę idą w parze. Wbrew stereotypom i mitom o niewyedukowanych sportowcach, ma to swoich zwolenników. - Wykształcenie było dla mnie zawsze bardzo ważne, a Stams to szkoła gdzie nauka i sport są bardzo dobrze ze sobą skoordynowane. To dało mi możliwość odbywania solidnych treningów i równocześnie zdobywania wiedzy - mówi Hayboeck, którego dom rodzinny od Stams dzieli aż 350 kilometrów.Przyszłych uczniów gimnazjum kusi jednak czymś więcej niż tylko rozsądnie ułożonym planem zajęć i indywidualnym podejściem nauczycieli. Spośród innych placówek tego rodzaju wyróżnia go przede wszystkim doskonale rozwinięta infrastruktura, o której wychowankowie innych szkół mogą tylko pomarzyć. Stams udostępnia między innymi basen, saunę, ściankę do wspinaczki, siłownię, boiska i dwie skocznie. Te przywileje kosztują jednak niezłe pieniądze - za miesiąc nauki trzeba zapłacić 500 euro, ale kwoty przeznaczane na nowe inwestycje są równie imponujące.
Uczniowie Stams podczas treningu ogólnorozwojowego
Toni Innauer, zapytany w czym tkwi sekret słynnego gimnazjum, bez zastanowienia wskazał na kadrę wykwalifikowanych trenerów i nauczycieli, dla których jest ono czymś więcej niż tylko miejscem pracy. - Według mnie, oprócz infrastruktury to przede wszystkim ludzie robią ogromną różnicę. Uczniowie zdobywają tam doświadczenie, opuszczają szkołę, dokształcają się, studiują - tak jak Stoeckl, Schuster, Haim albo wcześniej moje pokolenie, z Guertelem, Lippurgerem - wracają i na nowo rozwijają tę placówkę. W ten sposób tworzy się pewna kultura - wyjaśnił były znakomity skoczek, który Stams zna lepiej niż własną kieszeń. Najpierw sam był tam uczony, a potem uczył innych.
Dzięki wymienionym przez Innauera osobom, istniejąca od 1967 roku szkoła z biegiem lat stała się symbolem sukcesu, profesjonalizmu i prestiżu. Od uczniów wymaga się tam naprawdę wiele, a oprócz talentu do skakania lub jeżdżenia na nartach rozwija się cechy, które są na wagę złota nie tylko w sporcie wyczynowym - wytrwałość, samodyscyplinę, odporność psychiczną. Nie jest lekko, ale jest warto. Absolwenci szkoły, Markus Schiffner i Roland Hoertnagl, bez wahania przyznają, że wybraliby to gimnazjum jeszcze raz. - Pójście do Stams było najlepszą decyzją. Jeśli miałbym wybierać jeszcze raz, zdecydowałbym tak samo. To wyjątkowy system nauczania w Austrii - tłumaczy snowboardzista, a Schiffner tylko potwierdza jego zdanie krótkim "ja!". Ale więcej nie trzeba. Sukcesy mówią wszystko.