Mega sympatyczny kolega i równy chłop
Od kilku lat Piotr Żyła cieszy się w Polsce olbrzymią popularnością. Zasłynął dzięki rozmówkom telewizyjnym, w których zawsze jest roześmiany, a przy tym niezwykle prostolinijny.
Jego teksty o "garbiku i fajeczce", "flaszce dla Morgensterna" albo o tym, że córka… "zeżarła kostkę z kibla" robią w internecie prawdziwą furorę. Podobnie jak masa innych żartów i powiedzonek.
- Piotrek zawsze jest uśmiechnięty. Nieraz żartobliwie odpowiada na pytania. Mówi to, co czuje. Od serca. I nie owija przy tym w bawełnę. Myślę, że to dlatego jest tak lubiany - nie ma wątpliwości wieloletni klubowy trener Żyły Jan Szturc.
W podobny sposób wypowiadają się o nim koledzy z drużyny.
- Dosyć często doprowadza nas do śmiechu. Jest fajnym, bardzo szczerym i sympatycznym chłopakiem. To po prostu fajny kolega. Taki równy chłop - komplementuje go Kamil Stoch w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty.
Stoch ma poczucie, że popularność Żyły odciążyła go medialnie i pozwoliła w spokoju przygotować się do igrzysk olimpijskich w Soczi. Podobnego zdania jest prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner.
- Piotrek osłonił trochę Kamila przed mediami. Kilka razy widziałem, jak obaj stali w pobliżu dziennikarzy, ale to Piotrek udzielał wywiadów, a gdzieś za nim stał mistrz świata Kamil, do którego nikt mikrofonu nie wyciągał. I musiał czekać na swoją kolejkę - mówi nam Tajner.
- Żyła jest bardzo dowcipny, ma swój styl i nie musi nic wymyślać. Jest, jaki jest, a ludziom się to podoba. Wolałbym, żeby popularność osiągał przez sukcesy sportowe, ale jeżeli dochodzi do niej w inny sposób, to dla polskich skoków też jest to korzyść - nie ma wątpliwości prezes PZN.
"Żyła coś sobie ubzdurał. Nikt na świecie nie jeździ tak jak on!"
- Piotrek znów ma problemy z pozycją najazdową, a mała ilość skoków, jakie się oddaje, utrudnia jej ustabilizowanie - powiedział trener kadry Łukasz Kruczek po niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Lillehammer, w którym Żyła zajął 40. miejsce.
O tym, że dojazd jest największą bolączką Żyły już trzy lata temu mówił nam Jan Szturc.
- Jeżeli Piotrek będzie pilnował dojazdu, to będzie go stać na naprawdę długie skoki. Myślę, że wyciągnie wnioski z ostatnich treningów na skoczni normalnej i w następnych dniach będzie radził sobie lepiej. Bo jeżeli chodzi o odbicie, to niejeden skoczek na świecie chciałby je mieć takie, jak on - podkreślał.
Szturc tłumaczył, że ułożenie pleców i klatki piersiowej podczas startu jest niezwykle ważne, bo pozwala na poprawne odbicie z progu.
- To ma być automat, który pozwala zawodnikowi wykorzystać wszystkie siły. Tymczasem Piotrek startuje z belki bardzo nietypowo. Rusza i od razu ma problem z prawidłowym ustawieniem ciała. Chodzi o odpowiednią pozycją tułowia względem kolan - wyjaśniał doświadczony trener.
- Nikt na świecie nie jeździ tak jak on! Coś sobie ubzdurał z tym dojazdem. To błąd, który będzie musiał wyeliminować - tłumaczył pierwszy szkoleniowiec Adama Małysza.
Sam Małysz nie ukrywa, że ma o to do Żyły wielkie pretensje.
- Piotrek jest niezmiernym talentem, ale jest też okropnie upartym człowiekiem. Wymyślił sobie swój sposób na skakanie i myśli, że to dla niego dobre. Czasem wyjdą mu pojedyncze skoki, ale tak naprawdę to mylące, bo pozycja, którą przyjmuje, dużo częściej mu przeszkadza - mówi w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty.
- Łukasz Kruczek stwierdził, że wiele lat już z nim walczył, ale nigdy nie przyniosło to pożądanego skutku. Piotrek tylko raz czy dwa razy dał się namówić na spróbowanie czegoś innego. Jak tylko mu nie wyszło, to od razu stwierdził, że wraca do swojego sposobu. Myślę więc, że nie ma takiej osoby, która byłaby w stanie przekonać go do innego skakania. Wiele osób próbowało, a nikomu się to nie udało - załamuje ręce Adam Małysz.
Eksplozja talentu i niewykorzystany potencjał
Końcówka sezonu 2012/13. Piotr Żyła zostaje sensacyjnym zwycięzcą zawodów Pucharu Świata w Oslo. Kilka dni później konkursy na mamuciej skoczni w Planicy kończy na trzecim i piątym miejscu. Jak na razie to najlepsze wyniki, jakie uzyskiwał w zawodach indywidualnych.
- Piotrek nie jest zawodnikiem, który pokazał, że może wygrywać seriami, ale pokazał, że może być postrachem dla konkurencji. Potrafi nagle eksplodować bardzo dobrą dyspozycją. Ma duży potencjał, a maksimum jego możliwości ciągle pozostaje nieokreślone - ocenia trener Łukasz Kruczek.
Dlaczego tak się dzieje? Oprócz pozycji dojazdowej, która u Żyły jest wyjątkowo nietypowa, kluczowe znaczenie ma tu psychika.
- Są zawodnicy bardzo utalentowani, którzy potrafią w pełni wykorzystać swój talent, a są też tacy, którzy mają wielkie predyspozycje, ale często sami sobie przeszkadzają. W większości przypadków chodzi o głowę - przekonuje Adam Małysz.
[nextpage]
Najtrudniejsze chwile w karierze
Trener kadry Łukasz Kruczek nie ukrywa, że w ostatnich latach Żyła stał się bardziej dojrzały, a na co dzień zachowuje się dużo spokojniej niż podczas wywiadów przed kamerami.
- Będąc z nim na treningach widzimy to trochę inaczej, niż kibice, obserwujący jego aktywność medialną. To już nie jest ten sam Piotrek. Tak naprawdę to spokojny i inteligentny człowiek, który potrafi mieć bardzo głębokie przemyślenia - przekonuje Kruczek.
- Popularność jest tylko częścią Piotrka, który wymyślił sobie określony sposób na budowanie wizerunku. A w rzeczywistości niejednego zadziwiłby tym, jak podchodzi do pracy i życia. I bardzo twardo stąpa po ziemi - dodaje.
W szczerej rozmowie Żyła przyznaje, że w słowach trenera Kruczka jest dużo racji.
- Zmieniłem się, bo i moje życie w ostatnich latach też się zmieniło. Dawniej mogłem wyjść na ulicę i spokojnie po niej chodzić, a teraz ludzie wszędzie mnie rozpoznają. Przeważnie są to miłe sytuacje, a dużo osób zaprasza mnie na piwo. Tych zaproszeń oczywiście nie przyjmuję. Lubię sobie czasem z pożartować na temat piwa, a ludzie myślą, że piję cały czas - wyjaśnia Piotr Żyła.
Skoczek z Wisły nie ukrywa, że były momenty, w których popularność dostarczyła mu wielu nieprzyjemnych wrażeń. Po igrzyskach olimpijskich w Soczi przypadkowo spotkani ludzie mieli do niego pretensje, które głośno wyrażali.
- Po igrzyskach trochę się podłamałem. Kiedy wróciłem do Polski, ludzie mi docinali: "Coś ty narobił? Ja bym lepiej skoczył!" Miałem nawet taki okres, że wolałem siedzieć w domu niż gdziekolwiek wychodzić. To była ciężka sytuacja, która trochę mnie zmieniła i nauczyła życia - nie ukrywa Żyła.
Pomocna rozmowa z… psychiatrą
28-letni zawodnik przyznaje, że trzy razy w karierze miał momenty wypalenia. Ostatni miał miejsce po igrzyskach olimpijskich w Soczi.
- Podczas Pucharu Świata w Lahti chciałem udowodnić, że słaby występ w Soczi był tylko wypadkiem przy pracy. Efekt był fatalny. Kiedy wydawało mi się, że oddałem dobry skok, to okazało się, że nie załapałem się nawet do pięćdziesiątki - wspomina Piotr Żyła.
- Później miałem okazję porozmawiać z panią psychiatrą, która jechała z nami autobusem do Kuopio. Powiedziała mi kilka ważnych rzeczy, które od razu mi pomogły. I już w kolejnych zawodach zdobyłem punkty - dodaje.
Co takiego kazała zmienić Żyle specjalistka od psychiatrii?
- Mówiła, że nie mogę myśleć ciągle o skokach i muszę umieć znaleźć sobie inne zajęcie, które też będzie mnie cieszyło. Kupiłem dwie piłeczki i zaczęliśmy grać z całą kadrą na korytarzu. Niby głupia i prosta gra, a jednak dała nam tyle frajdy, że podczas treningu myślało się tylko o tym, żeby wrócić i ją dograć – śmieje się słynny skoczek.
- Dawniej byłem zbyt napalony na wyniki i na to, żeby zawsze skakać jak najlepiej. Życie trochę mnie jednak zmieniło. W taki sposób, że do wszystkiego zacząłem podchodzić z dystansem - wyjaśnia.
To dlatego ostrożnie podchodzi do wyznaczania celów na obecny sezon.
- Dla mnie cel to cała zima. Nie chcę się nakręcać na jakiś wynik. Chcę po prostu oddawać dobre skoki. Takie, na jakie mnie stać. Jeśli wszystko dobrze się ułoży, to dopiero wtedy pojawi się drugi cel - wynikowy. Wtedy pomyślę o tym, żeby ukończyć sezon w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata - wyjaśnia.
Na razie od czołowej dziesiątki znajduje się daleko. Łukasz Kruczek, Jan Szturc i Adam Małysz próbują doradzić i jednym głosem mówią - zmień pozycję najazdową. Może najwyższy czas ich posłuchać?
Michał Bugno
Zobacz także: Piotr Żyła znów zaskakuje
Bo pajacuje . Niegodny reprezentować kraj z orzełkiem na piersi ,bo go tylko ośmiesza .