Od momentu nieszczęśliwego upadku nie ustają spekulacje dlaczego w ogóle do niego doszło. Lukas Mueller skakał w zadymce, ale szybko uznano, że to nie gęsto padający śnieg był powodem tragedii. Zdjęcia, amatorskie nagrania wideo (skok nakręcił trener zawodnika i dostał od krajowej reprezentacji zakaz rozpowszechniania filmu), a także zeznania świadków, są dość zgodne - najprawdopodobniej zawinił sprzęt Austriaka.
Konkretnie chodzi tu o but, który poluzował się w trakcie lotu. Początkowo wszystko wyglądało zupełnie normalnie, aż nagle Mueller stracił równowagę. Zdjęcia z wypadku pokazują, że najprawdopodobniej faktycznie powodem były problemy z wypinającym się butem. Utrata kontroli nad lotem sprawiła, że skoczek upadł, a w konsekwencji doznał urazu rdzenia kręgowego.
W austriackich mediach zauważono, że Mueller od pewnego czasu traktował skoki w sposób coraz bardziej amatorski, co miało związek z wypadnięciem z pierwszej kadry. Niewykluczone więc, że jego buty nie miały wszystkich najnowszych zabezpieczeń, które wprowadzono w bieżącym sezonie.
Według pierwszych słów lekarzy, którzy operowali Austriaka, jest nadzieja, że odzyska on chociaż częściową władzę nad nogami, gdyż rdzeń kręgowy nie został przerwany, a tylko uszkodzony. Muellera czeka jednak długa rehabilitacja.