Największe zaskoczenie: Maciej Kot
Obserwując postawę na Wielkiej Krokwi 24-latka można było przypomnieć sobie najlepsze wyniki Macieja Kota w karierze, jak chociażby siódme miejsce na IO na skoczni normalnej w Soczi. Po fatalnym poprzednim i początku obecnego sezonu, podopieczny Macieja Maciusiaka w końcu zaczął oddawać skoki na miarę swojego potencjału. Wcześniej brązowy medalista mistrzostw świata z Val di Fiemme potrafił zaprezentować świetną próbę tylko w treningach. W Zakopanem Polak wszystko co najlepsze pokazał w zawodach. W sobotę Kot obok Kamila Stocha był liderem polskiej reprezentacji w rywalizacji drużynowej, a dzień później sięgnął po 12., najwyższe w sezonie, miejsce w zmaganiach indywidualnych.
Zobacz także: Emocjonująca walka o zwycięstwo na Wielkiej Krokwi
[nextpage]
Największy zwycięzca: Stefan Kraft
Austriak już podczas mistrzostw świata w lotach skakał znakomicie i po pasjonującej walce z Peterem Prevcem oraz Kennethem Gangnesem wywalczył brązowy medal. Tydzień później Kraft potwierdził, że w drugiej części sezonu będzie jednym z najmocniejszych skoczków. W niedzielę podopieczny Heinza Kuttina skakał jak nakręcony. W obu seriach zwycięzca 63. Turnieju Czterech Skoczni nie trafił na sprzyjające warunki, a mimo to, dwukrotnie, osiągnął 133 metry. Po pierwszej serii 22-latek plasował się na drugim miejscu, ale w finale pokonał Petera Prevca, który na półmetku liderował w zawodach.
Zobacz także: Stefan Kraft świetnie skakał także w konkursie drużynowym
[nextpage]
Największe rozczarowanie: Peter Prevc
Co prawda w Zakopanem Słoweniec powiększył swoją przewagę nad rywalami w klasyfikacji generalnej cyklu, ale po ostatnim niedzielnym skoku Prevc nie miał za wesołej miny. Po premierowej kolejce rywalizacji indywidualnej lider Pucharu Świata prowadził z przewagą 2,7 punktu nad Stefanem Kraftem. Podopieczny Gorana Janusa uzyskał aż 140 metrów i wiele wskazywało na to, że w drugiej serii przypieczętuje swój szósty triumf z rzędu. W finale dwukrotny medalista olimpijski, w niesprzyjających warunkach, popsuł swój skok i po uzyskaniu 125 metrów uplasował się "zaledwie" na trzecim miejscu. Z kolei w sobotę, w konkursie drużynowym Słoweńcy zajęli dopiero piąte miejsce. Tym samym weekend pod Tatrami nie był udany dla dominatora tego sezonu.
Zobacz także: Awans Kamila Stocha w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata
[nextpage]
Największy nieobecny: Severin Freund
Lider reprezentacji Niemiec nie przyjechał wraz z kolegami do Zakopanego. Zdobywca Kryształowej Kuli za sezon 2014/2015 musiał poddać się leczeniu zachowawczemu na skutek przepukliny dysku lędźwiowego. Mimo nieobecności w stolicy polskich Tatr, Freund utrzymał pozycję wicelidera cyklu. Jego strata do prowadzącego Prevca wynosi jednak już 305 oczek, a dodatkowo do naszego zachodniego sąsiada, na odległość 54 punktów, zbliżył się czwarty na Wielkiej Krokwi Kenneth Gangnes. Na razie nie została jeszcze podjęta decyzja, czy mistrz świata ze skoczni dużej w Falun wystartuje w dwóch indywidualnych konkursach w Sapporo.
Zobacz także: Znamy skład Biało-Czerwonych na rywalizację na Okurayamie
[nextpage]
Największe odrodzenie: Kamil Stoch
Tydzień temu, w kwalifikacjach do mistrzostw świata w lotach narciarskich Polak uzyskał zaledwie 134,5 metra i nie przebrnął eliminacji. Kolejne skoki naszego reprezentanta potwierdziły jednak teorię Apoloniusza Tajnera, że był to wypadek przy pracy, a dwukrotny mistrz olimpijski naprawdę wraca do formy. Dobitnie pokazała to rywalizacja w Zakopanem. Dla odmiany, na Wielkiej Krokwi podopieczny Łukasza Kruczka najpierw wygrał kwalifikacje, potem był liderem Polaków w zawodach drużynowych, a udany weekend przypieczętował ósmym miejscem w zmaganiach indywidualnych. Na twarzy skoczka z Zębu znów pojawił się uśmiech i wiara, że w kolejnych konkursach może być jeszcze lepiej. Kto wie, może już w Sapporo Kamil Stoch po raz pierwszym w tym sezonie stanie na podium.
[nextpage]
Najbardziej pewny siebie skoczek: Andrzej Stękała
Zakopiańczyk wytrzymał presję i przed swoją, rodzimą publicznością zaprezentował się znakomicie. W sobotnim konkursie drużynowym Stękała zadebiutował w rywalizacji zespołowej. Swoimi skokami na odległość 127,5 oraz 120 metrów główny zainteresowany mocno przyczynił się do wywalczenia przez gospodarzy miejsca na najniższym stopniu podium. W niedzielę zawodnik trenera Maciusiaka utrzymał koncentrację i zajął najwyższą pozycję w karierze. Próby na 128 oraz 124 metry pozwoliły mu zająć 17. lokatę. Po zawodach, w rozmowie z dziennikarzami, trener polskiej kadry A chwalił młodego zawodnika. Według Łukasza Kruczka obecnie jest niewielu skoczków na świecie, którzy swoją pewność siebie, tak jak Stękała, potrafią przenieść na skoki w zawodach.