Przed rozpoczęciem tegorocznych konkursów w Sapporo miano rekordzisty obiektu dzierżyło aż trzech skoczków. Roar Ljoekelsoey, Andreas Kofler i Kamil Stoch potrafili na tej skoczni uzyskać po 140 metrów.
Oficjalnie ich wynik jako pierwszy poprawił Domen Prevc. W piątkowych eliminacjach do sobotniego konkursu indywidualnego 16-latek uzyskał aż 141 metrów. Młody Słoweniec nie cieszył się zbyt długo ze swojego rekordu. W niedzielę na Okurayamie dość mocno wiało pod narty, co wykorzystali zawodnicy, którzy w takich warunkach czują się jak ryba w wodzie.
Najpierw rezultat Prevca poprawił Daiki Ito. Japończyk uzyskał 141,5 metra i na półmetku drugiego konkursu był liderem. Reprezentant gospodarzy o 3,8 punktu wyprzedzał Andersa Fannemela. Norweg już na tym etapie zawodów miał jednak więcej powodów do zadowolenia, bowiem mimo słabszej łącznej noty skoczył dwa metry dalej od Ito. Ostatecznie zawody wygrał właśnie Fannemel, a Japończyk był dopiero siódmy. Oprócz zwycięstwa Norweg wyjedzie z Azji z mianem rekordzisty obiektu (143,5 metra).
Warto podkreślić, że jeszcze dalej w drugim piątkowym treningu skoczył Robert Kranjec. Słoweniec uzyskał 144,5 metra, ale rezultat ten nie został uznany za oficjalny. Podopieczny Gorana Janusa w weekend przeżył dużą huśtawkę nastrojów, bowiem w sobotę zakończył konkurs na trzecim stopniu podium, a dzień później... nie przebrnął kwalifikacji.
[b]Zobacz także: Polski skoczek wspomina najgroźniejszy wypadek w karierze: mocno się poturbowałem, było boleśnie
[/b]