PŚ w skokach: praca Łukasza Kruczka przynosi efekty. Zimą jego podopieczni mogą zaskoczyć

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Łukasz Kruczek
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Łukasz Kruczek

Bez milowego postępu, ale metodą małych kroczków, Łukasz Kruczek - były szkoleniowiec Biało-Czerwonych - buduje siłę włoskich skoków narciarskich. Już w najbliższym sezonie PŚ podopieczni polskiego trenera mogą trochę namieszać.

W 2016 roku po kilkuletniej, bardzo owocnej współpracy, Łukasz Kruczek rozstał się z polską kadrą i przejął stery we włoskiej reprezentacji skoków narciarskich. Od początku swojej pracy zapowiadał, że na efekty trzeba będzie poczekać.

Rzeczywiście w Pucharze Świata 2016/2017 Włosi nie odegrali znaczącej roli. Pod koniec sezonu zaczął jednak błyszczeć w pojedynczych skokach Alex Insam. 19-latek, aktualny wicemistrz świata juniorów, to największa nadzieja Włochów na sukcesy w kolejnych latach.

Pod wodzą Kruczka młody zawodnik wywalczył wspominany srebrny medal w rywalizacji juniorów i coraz śmielej zaczyna sobie radzić w rywalizacji z seniorami. Puchar Świata 2016/2017 Insam zakończył na 53. miejscu z dorobkiem 22 punktów. W tegorocznej edycji Letniego Grand Prix młody Włoch zdobył już 71 "oczek" i zajął 32. miejsce.

Latem jeszcze lepiej skakali Sebastian Colloredo i Davide Bresadola. Obaj zupełnie niewidoczni poprzedniej zimy, pojedynczymi skokami potrafili przebić się do szerokiej czołówki Grand Prix 2017. Dla przykładu w przedostatnich zawodach cyklu, w austriackim Hinzenbach, Bresadola był dziesiąty, a Colloredo trzynasty. Nieźle obaj spisali się także w niemieckim Klingenthal, gdzie Bresadole sklasyfikowano na 18. pozycji, a Colloredo na 20. W klasyfikacji generalnej LGP pierwszy z wymienionych zajął 22. miejsce (112 punktów), a Colloredo był 20. (116 pkt.).

ZOBACZ WIDEO Miłka Raulin chce wejść na Mount Everest

W poprzedniej edycji Pucharu Świata Bresadola nie zdobył żadnego punktu, a Colloredo zapisał ich na swoim koncie 33. Postęp we włoskiej kadrze skoczków jest zatem widoczny gołym okiem. Co prawda trudno zakładać by nagle Insam, Colloredo i Bresadola włączyli się do walki o podium PŚ. Powinni jednak regularnie kwalifikować się do czołowej trzydziestki, a przy odrobinie szczęścia, czytaj sprzyjające warunki, pokusić się o najlepszą dziesiątkę pojedynczych zawodów.

Wówczas Łukasz Kruczek będzie mógł myśleć o kolejnym postępie ze swoimi podopiecznymi, jakim będzie wprowadzenie ich do najlepszej piętnastki/dziesiątki zawodników na świecie.

Źródło artykułu: