Pomysł, by najlepsza dziesiątka (według klasyfikacji generalnej) musiała brać udział w kwalifikacjach, był testowany podczas Letniego GP. Na tyle się spodobał Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i przedstawicielom uczestniczącym w kongresie, że przegłosowano go i zostanie wdrożony od najbliższego sezonu w Pucharze Świata.
Z tej decyzji nie był zadowolony Adam Małysz. - Niestety dla nas, my głosowaliśmy przeciwko tej regule. Tylko my i Austriacy byliśmy za tym, żeby uhonorować dziesięciu najlepszych zawodników, żeby nie musieli się kwalifikować. Oni po zawodach mają konferencje prasowe, często też kontrole antydopingowe, ceremonia i tak dalej. W przeciwieństwie do innych zawodników wracają do hotelu późno, czasami nawet w nocy - tłumaczył były skoczek.
- Z drugiej strony to zawsze była taka motywacja dla innych zawodników, żeby być w tej dziesiątce i nie musieć się kwalifikować. Niestety stało się inaczej. Myślę, że to ze względu na sponsorów, oglądalność, telewizję, podjęto taką decyzję, żeby można było je transmitować - podkreślił.
Tym sposobem kończy się uprzywilejowanie najlepiej punktujących w Pucharze Świata. Dotychczas mogli brać udział w kwalifikacjach, oddając skoki, które nie były oceniane, były jak każdy kolejny treningowy skok. Często zawodnicy w ogóle z niej rezygnowali, zyskując czas na odpoczynek i oszczędzając siły przed konkursem.
Inna zmiana jest taka, że ubranko pod kombinezonem będzie mogło mieć zamek, ale dla widzów to mniej istotne.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Tuzimek: Decyzja Nawałki była szokująca. Na miejscu Fabiańskiego byłbym potężnie rozczarowany