Innowacje w polskiej kadrze. Maciej Kot: Nie pokażemy wszystkiego od razu

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kot
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kot

Przed nowym sezonem Pucharu Świata w skokach obserwatorzy zastanawiają się, jakie nowinki technologiczne przygotowały poszczególne kraje. W wywiadzie dla WP SportoweFakty Maciej Kot zdradził, jak wygląda stan przygotowań sprzętowych Polaków.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Za wami jeden z kluczowych elementów przed nowym sezonem, czyli przejście z torów ceramicznych na lodowe. Jak ono wypadło w pana przypadku?[/b]

Maciej Kot, drużynowy mistrz świata w skokach narciarskich: Zdecydowanie lepiej niż przed rokiem. Od pierwszego skoku nie miałem żadnych problemów. To zasługa pracy, jaką wykonaliśmy już w poprzednim roku, gdy dużo czasu poświęciłem odpowiedniemu przejściu z torów ceramicznych na lodowe. Tym razem wszystko poszło bardzo dobrze i wiem, że będę dobrze przygotowany zarówno na tory lodowe, jak i te wycinane w śniegu.

Jaka jest różnica pomiędzy sztucznymi torami lodowymi a naturalnymi, przygotowanymi w śniegu?

Tory wycinane w śniegu są bardziej podatne na warunki atmosferyczne niż lodowe. Gdy temperatura jest dodatnia, zaczynają się one topić pod wpływem ciepła i zmieniać nieco kształt. Natomiast tory lodowe sztuczne cały czas zachowują swój kształt i nie są podatne na dodatnie temperatury, nawet do 10 stopni Celsjusza. Po nich jedzie się jak po stole.

Skoro przejście na tory lodowe odbyło się bez kłopotów, na którym elemencie skupia się pan najbardziej podczas przygotowań?

Najwięcej koncentracji poświęcam na udoskonalenie fazy lotu. W poprzednim sezonie zimowym trochę ona szwankowała. Wywoływało to frustrację, ponieważ teoretycznie odbicie było dobre, ale skrzywienie w locie nie pozwalało mi odlecieć tak daleko, jak bym chciał. Systematycznie nad tym pracuje.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gnał jak pocisk. Najszybszy piłkarz na świecie
[color=#000000]

[/color]

Na razie trenować musicie za granicą, ponieważ na polskich skoczniach nie można skakać. Dlaczego jest to dla was problemem?

Przede wszystkim, wyjeżdżając za granicę na treningi, tracimy dwa dni na podróże, które moglibyśmy poświęcić na dodatkowe zajęcia. Co więcej, na razie niewiele jest czynnych skoczni z torami lodowymi. A to oznacza, że oprócz nas na treningach są skoczkowie, skoczkinie czy nawet kombinatorzy norwescy z zagranicy. Robią się kolejki, jest zamieszanie.

Nie mamy komfortu pracy i skocznia w Polsce bardzo by się przydała. Nie załamujemy jednak rąk. W ubiegłym roku sytuacja była podobna, a mimo to przygotowaliśmy się do sezonu bardzo dobrze.

Jak duże są szanse, że na skoczni w Wiśle potrenujecie jeszcze przed inauguracją?

Jesteśmy uzależnieni od pogody. Jeśli zrobi się zimno, to produkcję śniegu uda się przyspieszyć i być może już w pierwszych tygodniach listopada moglibyśmy na niej potrenować, co dałoby nam przewagę nad najgroźniejszymi rywalami. Jeśli się to nie uda, będziemy także robić swoje i zachowamy spokój przed inauguracją.

Czy pod względem sprzętowym jesteście gotowi do sezonu?

W 99 procentach sprzęt mamy przygotowany. Nie chcieliśmy testów zostawiać na ostatnią chwilę, dlatego zajęliśmy się tym wcześniej. W ostatnich tygodniach przed sezonem nie chcemy koncentrować się na sprzęcie, a na technice skoków.

Wszystkie nowinki pokażecie już w Wiśle?

Nie. Innowacje będziemy stopniowo wprowadzać w trakcie sezonu. Na pewno nie pokażemy wszystkiego, co najlepsze, już na inaugurację.

Światowa federacja nie oszczędza skoczków. Przed wami długi Puchar Świata, a w jego trakcie Turniej Czterech Skoczni, MŚ w lotach, Willingen Five, Raw Air i najważniejsze zawody - igrzyska olimpijskie w Pjongczangu.

To będzie bardzo trudny sezon. Przede wszystkim rozpoczyna się on bardzo wcześnie, ponieważ już w połowie listopada. Turniej goni turniej, a do tego czeka nas najważniejsza dla sportowców impreza, igrzyska olimpijskie. Przygotowanie fizyczne będzie odgrywać zatem dużą rolę, zwłaszcza w drugiej części sezonu. W kwalifikacjach będziemy musieli uczestniczyć, więc najlepsi z pewnością częściej będą odpuszczać serie treningowe.

Inauguracja Pucharu Świata odbędzie się w Wiśle. To dodatkowa presja?

Zawody w Polsce, przed tak wspaniałą publicznością, zawsze mają dodatkowy smaczek. Jeszcze nigdy nie rozpoczynaliśmy zimowego sezonu w Wiśle. Czasami zaczynaliśmy Letnie Grand Prix na skoczni im. Adama Małysza. Zazwyczaj skakaliśmy bardzo dobrze i później całe lato było udane. Wierzę, że teraz będzie podobnie na inaugurację Pucharu Świata i nasza wysoka forma w Polsce przełoży się na cały sezon.

Odlicza już pan dni do inauguracji?

Czekam ze spokojem. Pozytywne nastawienie jest, dreszczyk emocji również, ale nie podpalam się.

Rozmawiał Szymon Łożyński 

Podczas inauguracyjnego weekendu PŚ w skokach narciarskich w Wiśle (17-19 listopada) zaplanowano konkurs drużynowy (sobota) i indywidualny (niedziela). Zmagania skoczków rozpoczną się od piątkowych kwalifikacji. Relacja na żywo z zawodów i ich podsumowanie na WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: