Morten Solem tłumaczy dyskwalifikację Piotra Żyły. "Zabrakło centymetra"

Wraca sprawa dyskwalifikacji Piotra Żyły w sobotnim konkursie drużynowym w Kuusamo. Szczególne kontrowersje wzbudza fakt, że w drugiej serii Polak założył ten sam kombinezon i kontrolę przeszedł. Specjalnie dla nas sprawę tłumaczy Morten Solem.

Dawid Góra
Dawid Góra
Piotr Żyła WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Piotr Żyła

- Nie mam sobie nic do zarzucenia w tej sytuacji. Trudno powiedzieć, gdyż wszystko dzieje się szybko. Do każdej próby przygotowuję się tak samo. W drugiej serii miałem ten sam strój, a różnica była znacząca. Nie mam pojęcia, dlaczego doszło do błędu. Solem pokazał mi, że wynik pomiaru faktycznie był niezgodny z przepisami. Próbowałem z nim rozmawiać, ale nie da się powtarzać pomiarów, bo takie są przepisy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej - powiedział Piotr Żyła w rozmowie z portalem skijumping.pl.

Polak dodał, że widział, że z pomiarem faktycznie coś jest nie tak i do nikogo nie może mieć pretensji. Zaznaczył jednak, że maszyna, jego zdaniem, nie zachowała się tak, jak powinna.

Głos w sprawie zajął również Adam Małysz. "Piotrek Żyła musiał źle stanąć podczas kontroli kombinezonu i dlatego został zdyskwalifikowany. W drugiej serii skakał w tym samym stroju i wszystko było ok. Trudno to komentować... Zresztą w poprzednim sezonie nie mieliśmy ani jednej dyskwalifikacji" - czytamy na profilu facebookowym czterokrotnego zdobywcy kryształowej kuli.

Warto przypomnieć, że nie jest to pierwsza dyskwalifikacja Polaka w historii jego startów w PŚ. Żyłę wykluczono również 11 grudnia 2016 roku. Wtedy z kombinezonem było wszystko w porządku. Polak jednak poprawiał strój przed wejściem na belkę, co jest zakazane.

Tym razem Żyłę zdyskwalifikowano podczas kontroli na górze obiektu. - Kiedy skoczek wchodzi do pomieszczenia, musi być gotowy. Wie, że jest tylko jedna szansa na poprawne zmierzenie. Jego obowiązkiem jest, aby kombinezon był wystarczająco wysoki w kroczu. Kiedy przystępuję do kontroli, pytam skoczka, czy jest gotowy do kontroli - wyjaśnia Morten Solem, sędzia, który dokonywał kontroli Polaka.

Jak tłumaczy Norweg, następnym krokiem jest podniesienie poprzeczki do krocza skoczka. Kontroler podąża za nią wzrokiem, więc wszystko ma pod kontrolą. - Jeśli zatrzyma się niżej niż numer, który zawodnik powinien mieć, opuszczam poprzeczkę i wykonuję pomiar jeszcze raz. Jeśli zatrzyma się znowu poniżej limitu, muszę odesłać skoczka na dół. W tym przypadku zabrakło centymetra.

Solem zaznacza, że podczas kolejnego pomiaru Polak bardziej uważał. Upewnił się, że jego kombinezon spełni wymagania. - Takiej procedury wymagają trenerzy - kończy Norweg.

ZOBACZ WIDEO Prezydent Andrzej Duda: To był piękny konkurs. Możemy być dumni z naszych zawodników


Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)
Czy system kontroli w skokach powinien być opracowany na nowo?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×