We wtorek ogłoszono, że na skoczni w Innsbrucku nie zobaczymy francuskich skoczków. Zawodnicy znad Sekwany zostali wycofani z austriackiej części zawodów przez swoje kierownictwo. Powód? Bardzo słaba forma i chęć jej odbudowania na igrzyska olimpijskie w Pjongczang.
W środę na Bergisel nie zobaczyliśmy również reprezentantów USA. Tutaj jednak ich brak był spowodowany czynnikiem losowym. Otóż amerykańscy skoczkowie nie pokazali się na treningach i w kwalifikacjach z powodu... braku sprzętu.
Okazuje się, że w drodze do Innsbrucka zaginęły ich narty. Nie przybyły one do Austrii na czas i z tego powodu reprezentantów USA nie zobaczymy w czwartek w konkursie głównym.
Liderem cyklu pozostaje Kamil Stoch, który wygrał dwa poprzednie konkursy i ma szanse na wyrównanie wyniku Svena Hannawalda z 2002 roku. Niemiec jest jedynym w historii, który zdołał odnieść zwycięstwa we wszystkich czterech imprezach TCS.
Konkurs główny na skoczni w Innsbrucku rozpocznie się w czwartek o godz. 14.
ZOBACZ WIDEO: Polacy zdominowali poprzedni TCS. "Żyła krzyczał i był oszołomiony. Buzowały w nim niesamowite emocje"